Startuje kolejny ciekawy turniej jednej z sześciu najlepszych konferencji, a więc rywalizacja której nie powinno się raczej przegapić. Faworyt jest tylko jeden, ale poza nim sporo drużyn prezentujących podobny poziom, więc na pewno emocji nie zabraknie.
Dziś od 19:00 zaczyna się pierwsza runda, w której zmierzą się drużyny z miejsc #5 – #12. Jutro rozgrywane będą ćwierćfinały, a do gry dołączą cztery najlepsze drużyny. Następnie wszystko według wiadomego schematu, a dokładny terminarz wygląda następująco:
8 marca – Pierwsza runda
19:00 – #8 LSU vs. #9 Arkansas
21:30 – #5 Alabama vs. #12 South Carolina
1:30 – #7 Ole Miss vs. #10 Auburn
4:00 – #6 Mississippi State vs. #11 Georgia
9 marca – Ćwierćfinały (dołączają: #1 Kentucky, #2 Tennessee, #3 Vanderbilt, #4 Florida)
10 marca – Półfinały
11 marca – Finał
Faworyt
Kentucky – tylko jedna porażka w całym sezonie, a aktualnie seria 22 kolejnych zwycięstw i nie zapowiada się by wkrótce została ona przerwana. Wildcats są po prostu najlepszą drużyną w konferencji i prawdopodobnie także w całej lidze, co widać po obu stronach parkietu. Anthony Davis, Doron Lamb, Terrence Jones, Michael Kidd-Gilchrist, Darius Miller i Marquis Teague to nazwiska mówiące wszystko. Podporom defensywy jest Anthony Davis, który wkrótce otrzyma nagrodę dla najlepszego defensora i Freshmana, a nie wykluczone że zgranie również wyróżnienia dla najlepszego zawodnika. Reszta graczy świetnie się zaś uzupełnia i dopóki Davis będzie grał tak dobrze Kentucky będzie wygrywać.
Mocne drużyny
Florida – bardzo utalentowana drużyna, jednak z dość ograniczoną rotacją. Co gorsza pod koniec lutego kontuzji doznał bardzo dobrze broniący skrzydłowy Will Yeguete. Od tego czasu Gators zaliczyli serię trzech porażek i wygląda, że w drużynie coś się posypało. W składzie wciąż są jednak Kenny Boynton, Bradley Beal, Patric Young, czy Erving Walker i to powinno gwarantować pewien dobry poziom. To właśnie atak jest największą bronią drużyny, a problemem zawsze była dość przeciętna defensywa, która teraz ucierpiała jeszcze bardziej. W tej chwili do walki pod tablicami mają tylko Younga, który w pojedynkę nie jest w stanie za wiele zdziałać. W grze utrzymają się tylko wtedy, jeśli będą skuteczni z dystansu.
Vanderbilt – gdyby trójka liderów John Jenkins, Jeffery Taylor i Festus Ezeli utrzymywała równy poziom przez cały sezon drużyna byłaby w zupełnie innej sytuacji. Ich wahania przyczyniły się do dość przeciętnego sezonu w wykonaniu Commodores, choć oczekiwania były znacznie wyższe. Choć może indywidualnie każdy z graczy się nieco rozwinął i dzięki temu mamy do czynienia z bardzo efektywną ofensywą (a czasem tez efektowną), to troszeczkę słabiej wygląda to w obronie i tu zaczynają się ich problemy. Jeśli udałoby im się zbilansować grę po obu stronach parkietu są w stanie pokonać wszystkich oprócz Kentucky.
Uwaga na
Tennessee – 8 zwycięstw w ostatnich 9 meczach, w tym wygrane z Florida i Vanderbilt. To mówi chyba wszystko o sile tej drużyny i jak bardzo trzeba na nich uważać. W drużynie może brakuje znanych zawodników, ale na pewno nie można odmówić im zaangażowania w obronie i stąd też ostatnie sukcesy Volunteers. Liderami drużyny są Trae Golden i Jeronne Maymon, ale to zespołowa i wyrównana gra wszystkich zawodników jest kluczem do ich sukcesów.
Mississippi State – utalentowana drużyna, z wieloma ciekawymi zawodnikami, a mimo wszystko w sezonie wypadli dość przeciętnie. Najjaśniejszymi postaciami w zespole są podkoszowy Arnett Moultrie i rozgrywający Dee Bost. Dodatkowo wyróżnić można też Rodney’a Hooda oraz Renardo Sidney’a i aż dziw bierze, że z takimi zawodnikami Bulldogs nie potrafią wygrywać. Powodem jest bardzo słaba obrona i dlatego w lutym zaliczyli serię pięciu porażek z rzędu, przez co wypadli nieco z rytmu. Mimo wszystko wciąż trzeba na nich uważać, co pokazywali na początku sezonu.
Zespoły w które nie wierze: Alabama, Ole Miss.
Dodaj komentarz