Żaneta pewnie była bliska popełnienia morderstwa na mnie, po tym jak wysłała mi wpis jeszcze przed Świętami, a ja do tej pory go nie opublikowałem. Święta spędzone poza komputerem rządzą się jednak swoimi prawami i proszę to traktować jako moje usprawiedliwienie. W miedzy czasie blog jakby zwolnił, ale postaramy się by od nowego roku wszystko wróciło do starego rytmu. Zaczynamy od tekstu Żanety, z którego możemy dowiedzieć się jak wygląda jej przeciętny plan dnia.
Cześć wszystkim!
Grudzień jest ekscytujący nie tylko ze względu na Boże Narodzenie, ale również dlatego, że mamy miesiąc (!) wolnego na studiach. Oczywiście nie oznacza to miesiąca wolnego od koszykówki. Nasz sezon rozpoczął się na dobre, dlatego mamy tylko 6 dni wolnego. Ta przerwa nie jest wystarczająco długa, żeby wrócić do Polski, ale w zupełności wystarcza na
to, żeby odwiedzić kilka miejsc w Stanach.Kilka osób (w tym Kosi) pytało mnie, jak wygląda mój plan dnia w Lander. Połączenie studiów i koszykówki w Polsce jest dość skomplikowane, w USA jest to dużo łatwiejsze, nie oznacza to jednak, że się obijamy 🙂
Mój plan dnia jest dość napięty. Rano zazwyczaj zaczynamy siłownią (7:00) lub treningiem (6:00 lub 6:30). Zazwyczaj jest tak, że nie mamy porannych treningów, jeżeli dzień wcześniej gramy mecz. Zależy to jednak w dużej mierze od naszej postawy. Mamy zasadę, że 15 minut przed każdym treningiem musimy stawić się na sali przebrane, „zatejpowane” oraz po
zabiegach rehabilitacyjnych. Na przykład, jeżeli zaczynamy treningiem o 6:00, na sali musimy być o 5:45, co oznacza rehabilitację o 5:00 i pobudkę o 4:45. Treningi trwają zazwyczaj ok. 3 godzin, zdarzało się jednak, że trwały 4 godziny lub 2,5.Po treningu czas na szkołę. W poniedziałki, środy i piątki lekcje trwają od 9:10 do 12:30, we wtorki i czwartki – od 9:45 do 13:00. Nie wszystkie lekcje odbywają się w tym czasie; jest to plan ramowy dla naszej drużyny. Tak zwany „academic advisor” musi tak ułożyć plan zajęć, żeby pasował on do treningów. Dużym plusem Division 2 jest niewielki kampus, dzięki czemu na salę gimnastyczną mam ok. 5 minut, a do szkoły i na stołówkę – ok. 7 min.
Po szkole jem lunch i pędzę na trening. Trening popołudniowy rozpoczyna się albo o 14:30, albo o 16:00. Tak naprawdę nigdy nie wiemy, o której skończymy trening; może to być 17:30 lub równie dobrze 19:00 (gdy zaczynamy o 14:30). Zdarza się też, że po treningu czeka na nas mała niespodzianka w postaci siłowni, wtedy musimy się spieszyć, żeby zdążyć na kolację, która jest wydawana tylko do 21:00.
Po treningu wracam do dorm i robię lekcje. W międzyczasie sprawdzam Twittera, newsy w Polsce i USA, a wtedy zazwyczaj robi się 23:30, czyli czas iść spać. Przed pójściem spać sprawdzam jeszcze kalendarz i odliczam dni do powrotu do domu.
To by było na tyle.Życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku!
Pytania i wszelkie sugestie na temat bloga piszcie proszę w komentarzach
Czekamy na kolejny wpis!
Pozdrawiamy że słonecznej Polski!