Mimo całego mojego uwielbienia do ligi spod znaku NCAA wciąż mam ogromne problemy ze zrozumieniem wszystkich przepisów i restrykcji. Tu nie chodzi nawet o rozumienie w czystym tego słowa znaczeniu, ale o pojęcie przyczyn lub też powodów decyzji z nich wynikających. Idealnie obrazują to dwa przykłady dosłownie z dzisiejszego dnia. Z jednej strony mamy przypadek zawieszonych na 9 spotkań dwóch graczy Hoosiers, z drugiej dopuszczenie do gry bez potrzeby pauzowania zawodnika zmieniającego uczelnie.

Pierwszy przypadek jest o tyle absurdalny, że dotyczy sytuacji sprzed 20 lat. Trener Mark Adams, który prowadzi letni camp Indiana Elite dla młodych zawodników w latach 1986-92 regularnie wpłacał niewielkie darowizny na konto Indiana Varsity Club, organizacji wspierającej sportowców z uczelni. Tym samym został potraktowany jako sponsor uczelni, a tacy ludzie nie mogą mieć kontaktu z rekrutami i w rezultacie Hanner Mosquera-Perea i Peter Jurkin będą zmuszeni pauzować w aż 9 spotkań.

NCAA nie interesuje fakt, że wpłacając pieniądze nie prowadził ani campu, ani nie znał jeszcze tych młodych graczy. Jak można przeczytać w oficjalnym komunikacie według przepisów jest traktowany jako członek uczelni, która musi teraz ponieść konsekwencje:

“Despite the minimal nature of Mr. Adams’ donations, and the fact that the last donation he made was more than 15 years before he provided expenses to a prospective student-athlete who enrolled at the institution, Mr. Adams must be considered a representative of the institution’s athletics interests,”

Oczywiście najwięcej stracą na tym sami zawodnicy, którzy oprócz zawieszenia muszą zapłacić równowartość rzekomych korzyści, które otrzymali w czasie campu. 250 dolarów zwrócić ma Jurkin, a Perea 1588,69. Władze Indiany już złożyły odwołanie, ale na pozytywne rozpatrzenie wniosku raczej liczyć nie mogą.

Tu pojawia się Dezmine Wells i jego sytuacja w Maryland. Latem zawodnik został wydalony z uczelni Xavier pod zarzutem napaści na tle seksualnym i to po dość dziwnym procesie, w którym nie udowodniono mu winy, a wręcz oczyszczono z zarzutów. Ostatecznie jednak doprowadziło to do zmiany uczelni przez zainteresowanego i po rozpatrzeniu gry dla Kentucky, Memphis, Oregon lub Maryland wybrał tych ostatnich.

Według przepisów Dez Wells powinien więc pauzować rok, by móc zadebiutować w nowym zespole. Ze względu jednak na zaistniałą sytuację władze Terrapins złożyły wniosek o szybsze dopuszczenie do gry i choć za pierwszym razem prośba została rozpatrzona negatywnie, to po złożeniu odwołania obrońca ku zaskoczeniu opinii publicznej otrzymał zgodę na grę już od najbliższego sezonu.

Jest to świetna wiadomość dla samego zawodnika oraz zespołu Maryland, ale jednocześnie jest to decyzja która budzi sporo kontrowersji i pytań. Co znalazło się w odwołaniu, które przekonało NCAA do zmiany werdyktu? Czy był to tylko jednorazowy przypadek? Jak zareagują na to inni zawodnicy i uczelnie? Na te i inne pytania odpowiedzi pewnie nie poznamy, bo w końcu nikt nie jest w stanie zrozumieć naszej ukochanej ligi.

Na szczęście jak na razie nikt nie ingeruję za bardzo w samą grę na boisku i dopóki to się nie zmieni wielkiej rewolucji nie będzie.