Dla Arizony był to rewanż za zeszłoroczną porażkę z Wisconsin dokładnie w tej samej fazie turnieju. Zawodnicy Wildcats na ten mecz nastawiali się więc bardziej niż zwykle, co wielokrotnie podkreślali w przedmeczowych wywiadach. Zresztą od początku sezonu celem minimum był awans do Final Four i przystępując do meczu byli 40 minut przed osiągnięciem planu.

Na początku jednak ta chęć rewanżu bardziej im przeszkadzała niż pomagała, a Frank Kaminsky zaczął spotkanie od 5 kolejnych punktów i po 5 minutach gry Badgers prowadzili już 10:2. Na szczęście z biegiem czasu Wildcats uporządkowali swoją grę, przenosząc zdobywanie punktów bliżej kosza, co dobrze wykorzystywali Brandon Ashley oraz Kaleb Tarczewski. W odpowiedzi popis umiejętności ponownie pokazał Kaminsky nie tylko zdobywając 6 oczek z rzędu, ale również wymuszając kolejne przewinienia rywali, co zmusiło trenera Seana Millera do częstszej rotacji składem. Wynik oscylował więc blisko remisu, ale końcówka pierwszej połowy należała do skrzydłowego Rondae’a Hollisa-Jeffersona i na przerwę to zawodnicy Arizony schodzili prowadząc 33:30.

Droga odsłona również zaczęła się od dominacji Franka Kaminsky’ego, który kolejnymi skutecznymi akcjami zarówno bliżej kosza, jak i zza linii 6,32 dziurawił kosze rywali. Od początku zarysowała się więc minimalna przewaga podopiecznych Bo Ryana, ale dopiero po dwóch trójkach Sama Dekkera oraz Nigela Hayesa ich przewaga urosła do 10 oczek. Tu warto dodać, że gracze Wisconsin w drugiej połowie trafili 10 na 12 rzutów za trzy (w pierwszej 2/6), co znacznie ułatwiło im grę w tej części meczu. Z drugiej strony Wildcats utrzymywali się w grze tylko dzięki wymuszaniu sporej liczby fauli, co wcale nie jest takie oczywiste grając przeciwko Wisconsin. Nie zawodzili także z linii rzutów wolnych, przez 3 minuty zdobywając punkty tylko w taki sposób, trafiając 11/12 (w całym meczu 28/30).

Jeszcze po trójce Gabe’a Yorka na 2:22 przed końcem wydawało się, że Arizona ma szanse wrócić do gry, ale w odpowiedzi Sam Dekker przejął jednak mecz zdobywając kilka naprawdę kluczowych punktów, w tym również tą kozacką trójkę pieczętująca wygraną Badgers:

Skrzydłowy Wisconsin od początku sezonu grał bardzo dobrze, ale mimo wszystko był jakoś w cieniu Kaminsky’ego. W turnieju to jednak o nim jest coraz głośniej, najpierw w Sweet 16 notując 23 oczka, co było jego nowym rekordem kariery, by później w Elite 8 jeszcze ten wynik poprawić rzucając 27 punktów, w tym 20 w drugiej połowie i 8 w ostatnich dwóch minutach meczu.

Frank Kaminsky zagrał na swoim, bardzo wysokim poziomi notując 29 punktów i 6 zbiórek, ale dla mnie cichym bohaterem był Josh Gasser, który wprawdzie miał tylko 10 oczek, ale robił sporo drobnych rzeczy, zwłaszcza w końcówce, które pomogły zwyciężyć jego ekipie.

W składzie Arizony aż pięciu zawodników zdobyło 10 i więcej punktów, w tym Rondae Hollis-Jefferson oraz Brandon Ashley po 17, ale zabrakło gracza, który wziąłby ciężar gry na swoje barki i przesądził o losach spotkania. Zawiódł nieco Stanley Johnson, który uzbierał tylko 6 punktów i miał też 5 fauli, ale po części wynikało to z ciosu w oko w drugiej połowie, który zmusił go nawet do pójścia na chwilę do szatni.

W Final Four zespół Wisconsin czeka więc trudny pojedynek z Kentucky, ale ja osobiście wierzę, że i tu uda im się sprawić niespodziankę.

Statystyki

Skrót