Polub nas na facebooku:    
Hoosiers powrócili

Po zamieszaniu związanym z poważnymi naruszeniami regulaminu NCAA przez Kelvina Sampsona od sezonu 2008-09 stanowisko pierwszego trenera objął Tom Crean rozpoczynając poważną przebudowę w Indiana. Początki były jednak bardzo trudne, bo NCAA nałożyła na uczelnie i drużynę kilka sankcji, a dodatkowo z zespołu odeszło kilku kluczowych zawodników. Do NBA przeszli Eric Gordon i D.J. White, a uczelnie zmienił Jordan Crawford. W rezultacie Hoosiers sezon zakończyli z bilansem 6-25, a najważniejsze role w zespole pełnili Devan Dumes oraz dwójka Freshmanów Verdell Jones III i Tom Pritchard.

W kolejnym sezonie miało być tylko lepiej, bo do drużyny dołączyło kilka ciekawych nazwisk, jak Christian Watford, Jordan Hulls czy Maurice Creek. I faktycznie już po 12 rozegranych meczach ekipa prowadzona przez Toma Creana miała na koncie tyle same zwycięstw, co na zakończenie poprzednich rozgrywek. Wtedy jednak poważnej kontuzji nabawił się Maurice Creek, który niespodziewanie wyrósł na prawdziwego lidera rzucając między innymi 31 punktów przeciwko Kentucky, czy 29 oczek kilka dni później. Warto dodać, że przed kontuzją ze średnią 16.4 punktów na mecz był najlepiej punktującym Freshmanem w całej lidze, a we wspomnianej drużynie Wildcats grał nie kto inny, jak sam John Wall. Los ponownie więc nie był łaskawy dla Hoosiers i z pozostałych 19 spotkań wygrali tylko 4, między innymi notując serię 11 kolejnych porażek. Ogólny bilans 10-21 był małym postępem, jednak po dobrym początku rozgrywek oczekiwania były znacznie wyższe.

Do sezonu 2010-11 fani Indiana również przystępowali ze sporymi nadziejami, bo do zdrowia wrócić miał Creek, a i utalentowani młodzi gracze mieli być tylko lepsi. I choć połowa scenariusza się sprawdziła, to powracający po kontuzji były lider Hoosiers w ogóle nie potrafił odnaleźć formy z poprzedniego sezonu. Dodatkowo pod koniec stycznia doznał kolejnej poważnej kontuzji i po udanym początku nastąpiły 6 i 9 meczowe serie porażek, a w rezultacie sezon zakończyli z bilansem 12-20. Kolejny mały kroczek w procesie odbudowy zakończony, ale podobnie jak poprzednio oczekiwania były większe.

Zaczęły się już pojawiać nawet pierwsze głosu mówiące o zwolnieniu obecnego trenera i poszukania kogoś lepsze. Ostatecznie Creanowi udało się jednak zwerbować Cody’ego Zellera i w obawie przed utartą jednego z najbardziej utalentowanego wysokiego w kraju coach Indiana otrzymał jeszcze jedną szanse.

Cierpliwość bardzo się opłaciła, bo w chwili obecnej Indiana z bilansem 14-1 zajmuje drugie miejsce w konferencji Big Ten. Już teraz mają więcej zwycięstw niż w każdym z poprzednich trzech sezonów, a do końca rozgrywek pozostało jeszcze sporo spotkań. I choć teraz przed Hoosiers najtrudniejsze faza sezonu scenariusz z wyrównaniem liczby zwycięstw z trzech poprzednich sezonów łącznie wcale nie jest taki niemożliwy. By to potwierdzić warto przytoczyć ich świetne pojedynki i zwycięstwa nad #1 wówczas w rankingu Top25 drużyną Kentucky, #2 Ohio State i #13 Michigan. Od sezonu 2005-06 Indiana nie pokonała w jednym sezonie trzech notowanych ekip, a ten wyczyn mogą jeszcze poprawić. Naturalnie ogromne znaczenie miało tu miejsce rozgrywania tych spotkań, bo w dużych konferencjach lub przy kilkunastotysięcznej widowni przewaga własnego parkietu robi ogromną różnice i jestem niemal pewny, że gdyby Hoosiers rozgrywali te mecze na wyjeździe nie zdołaliby pokonać odpowiednio 1, 4 i 2 punktami tak trudnych rywali. Wyczyn ten i tak należy jednak odnotować, bo w tym sezonie jeszcze żaden zespół nie pokonał #1 i #2 drużyny w kraju, a jedyna wpadka miała miejsce 28 grudnia w Michigan State.

W takim razie co wpłynęło na aż taką poprawę gry IU? Czy Cody Zeller aż tak odmienił zespół? I tak, i nie. Naturalnie jego obecność ma ogromny wpływ na grę Hoosiers, ale z drugiej strony efekty zaczęła przynosić ciężka praca trenera Creana. Verdell Jones III, Tom Pritchard i Matt Roth są Seniorami, Jordan Hulls, Christian Watford i Derek Elston to Juniorzy, a Victor Oladipo i Will Sheehey są na drugim roku. Jedyny Freshman pełniący ważną role to Cody Zeller, ale żaden z pozostałych zawodników przychodząc do NCAA nie był uważany za taki talent. Każdy nich za to w kolejnych latach gry stopniowo robił postępy, coraz lepiej wpasowując się w drużynę i filozofie trenera Creana. Nie przypadkowo ciągle o nim wspominam, bo trzeba przyznać, że trafił naprawdę na trudny teren, a mimo to udało mu się ponownie wprowadzić Indiana do czołówki NCAA. Na jak długo? Nie wiadomo, ale po tylu słabych latach fani zapewne wolą cieszyć się chwilą, a ta jest piękna.

Kluczem do sukcesów Indiana nie są indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników, jak w przypadku innych czołowych ekip. Kluczem jest zaangażowanie i zespołowa gra. Tam gracze przystępując do każdego meczu są gotowi walczyć o każdą piłkę do ostatnich sił. Tam nikt się nie oszczędza i nie zastanawia się czy rzucić się po piłkę czy nie. Tam każdy na pierwszym miejscu stawia dobro drużyny, a wszystkie ewentualne braki nadrabiane są właśnie przez poświęcenie. Oglądając Hoosiers w akcji przypominam sobie dlaczego pokochałem NCAA. Tom Crean stworzył taki kolektyw, że nawet ponowny brak Maurice’a Creeka, czy ostatnio Willego Sheehey’a nie odbił się na wynikach zespołu. A najlepsze jest to, że ta drużyna wciąż jeszcze nie wykorzystała w pełni posiadanego potencjału.

Najlepszym graczem w zespole jest wciąż niedoświadczony Cody Zeller, któremu zdarzają się nawet proste błędy, ale w podkoszowym tłoku potrafi się odnaleźć jak mało kto. Swoje też robi skrzydłowy Christian Watford, który w poprzednich sezonach był najważniejszym graczem IU, a teraz potrafił dostosować się do nowych warunków. Nawet nieco szalony Victor Oladipo swoimi efektownymi zagraniami potrafi poderwać resztę kolegów do walki, a wszystkie swoje braki stara się nadrabiać nieprzeciętną atletycznością. Na obwodzie zaś na dobre podania czeka strzelec Jordan Hulls, a nad wszystkim stara się zapanować doświadczony Verdell Jones III. Tu jednak można by wymienić każdego gracza Hoosiers, bo nie ważne kto pojawia się na boisku zawsze dodaje coś od siebie. I choć wydawać by się mogło, że te efektowne zwycięstwa IU najwięcej zawdzięczają dwójce Zeller, Watford, pisząc o Hoosiers nie można zapomnieć o pozostałych graczach i pracy jakiej wykonał trener.

Agresywna i zmienna obrona stosowana na całym boisku wymusza sporo błędów i w każdym meczu przynosi łatwe punkty. Jeśli byłaby statystyka z liczbą wymuszonych faulów ofensywnych Hoosiers zapewne byliby w czołówce. W ataku zaś choć czasem chaotycznie grają bardzo skutecznie i mowa tu przede wszystkim o rzutach z dystansu. 45% za trzy to najlepszy wynik w kraju i nie jest to przypadkowe. Nie licząc Zellera praktycznie każdy z graczy jest groźny zza linii 6.32, a patrząc na ogólną skuteczność, czyli 56% z gry są na 7 miejscu w NCAA. Sposób w jaki dzielą się piłką i szukają gracza na wolnej pozycji jest imponujący. Na tle innych bardziej fizycznych i atletycznych zespołów to się naprawdę przyjemnie ogląda. Bob Knight na pewno jest dumny i aż chciałoby się zaśpiewać – This is Indiana:

Kosi
06.01.2012
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Informujemy, iż administratorem Twoich danych osobowych jest Krzysztof Kosidowski. Kontakt z administratorem: e-mail: kosi@collegehoops.pl
Podanie danych osobowych zawartych w formularzu jest dobrowolne. Jednocześnie przysługują Ci prawa dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania (aktualizacji) lub usunięcia, ograniczenia ich przetwarzania, przenoszenia, a także sprzeciwu wobec przetwarzania Twoich danych osobowych oraz niepodlegania zautomatyzowanemu podejmowaniu decyzji (profilowaniu). Masz także prawo wnieść skargę w związku z przetwarzaniem przez nas Twoich danych osobowych do organu nadzorczego. Twoje dane osobowe będą przetwarzane na podstawie art. 6 ust. 1 lit. B ogólnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych z dnia 27.04.2016 w celu obsługi i realizacji usługi.
CollegeHoops.pl © 2018
strony internetowe Wałbrzych HM sp. z o.o.
www.hm.pl | hosting www.hostedby.pl