Polub nas na facebooku:    
NCAA Tournament: Kentucky i Kansas w finale

W nocy z soboty na niedziele poznaliśmy dwóch finalistów tegorocznego Turnieju NCAA. Zgodnie z planem awans wywalczyła drużyna Kentucky, zaś w roli kopciuszka w tym roku występuje zespół Kansas. I choć wydaje się to śmieszne, bo jak zespół rozstawiony z #2 seedem może być kopciuszkiem, to jednak patrząc na ich wyczyny w tym sezonie nabiera to sensu.

Przede wszystkim przed sezonem Jayhawks stracili 6 z 8 najważniejszych graczy, czyli 71% zdobywanych punktów, 66% zbiórek i 59% asyst. Jednocześnie do drużyny nie udało się sprowadzić żadnego wyróżniającego się rekruta, a jedynym nowym graczem jest Kevin Young, który przeszedł z Loyola Marymount. Trener Bill Self nie miał więc wyjścia i wyraźnie musiał ograniczyć rotacje w tych rozgrywkach wykorzystując tylko 7-8 graczy. W pierwszej piątce występują zaś zawodnicy, którzy rok temu na boisku przebywali średnio 13,7, 10,4 i 6,2 minuty. Niewielu w nich wierzyło, jeszcze mniej na nich postawiło, a mimo wszystko drużyna Kansas zakończyła rywalizację w Big 12 na pierwszym miejscu i awansowała aż do finału NCAA.

Na swojej drodze pokonali Detroit, Purdue, North Carolina State, North Carolina i Ohio State średnią różnicą 5,2 punktów, we wszystkich meczach przechylając szale zwycięstwa na swoją korzyść dopiero w ostatnich minutach. Gwiazdami drużyny są oczywiście Thomas Robinson i Tyshawn Taylor, jednak to postawa pozostałych zawodników w Turnieju odegrała kluczową role. Na największe wyróżnienia zasługuje Elijah Johnson, który w ostatnich 5 meczach notuje średnio 13,4 punktów, 5 zbiórek i 2,2 asysty, trafiając ponad połowę swoich rzutów. Co jednak najważniejsze to jego akcje i punkty w kluczowych momentach spotkań przyczyniały się do kolejnych wygranych Jayhawks. Spory wkład w wyniki ma też Jeff Withey, który momentami w defensywie staje się zaporą nie do przejścia dla rywali. W Turnieju zdobywa przeciętnie tylko 7,6 punktów, ale także 6,4 zbiórek i aż 5,4 bloków. Nawet Travis Releford, Conner Teahan oraz Kevin Young w marcu prezentują się dużo lepiej i stąd też ten niesamowity wyczyn drużyny.

Anonimowi lub mało znani zawodnicy wzbijający się na wyższy poziom, to całe piękną Turnieju NCAA. W przypadku Kansas mamy do czynienia z czymś bardzo podobnym, z tą różnić, że tych graczy wspomagają jednak dwie gwiazdy i to nie byle jakie. Thomas Robinson przez cały sezon gra na poziomie All-American, więc jego postawa na pewno nie jest zaskoczeniem. Nawet fakt, że samym Turnieju za dwa rzuca z tylko 39% skutecznością niewiele tu zmienia. Tyshawn Taylor natomiast po słabszych dwóch pierwszych meczach zaczął grać na miarę swojego talentu. Nawet gdy nie zdobywa wielu punktów, bardzo dobrze kreuje akcje ofensywne i choć wciąż zdarzają mu się bardzo głupie błędy, to i w tym elemencie widać poprawę.

Najlepszym pokazem tego wkładu całej drużyny w kolejne zwycięstwa Kansas był właśnie ich ostatni mecz w półfinale z Ohio State. W pierwszej połowie mimo bardzo dobrej obrony Jayhawks na prowadzeniu utrzymywał się zespół Buckeyes. Jared Sullinger i Deshaun Thomas mieli ogromne problemy ze zdobywaniem punktów, ale swoje zrobili. Wyraźnie ucierpiała na tym ich skuteczność, ale i tak w pierwszej odsłonie powstrzymać ich Kansas się nie udało. Z drugiej strony Thomas Robinson słabo rozpoczął spotkanie i dopiero po koniec tej części gry jego wkład był zauważalny.

Druga połowa to już jednak inna bajka. Robinson kontynuował swoją passę sprzed przerwy, a Jeff Withey rozpoczął od trzech bloków na Sullingerze. Po 5 punktach z rzędu Elijaha Johnsona na tablicy widniał już remis i do końca meczu byliśmy świadkami bardzo wyrównanego pojedynku. Na minimalnym prowadzaniu wciąż jednak utrzymywała się drużyna Ohio State, ale za każdym razem, gdy ich przewaga niebezpiecznie rosła na posterunku był Thomas Robinson. Gdy jego brakowało ważne rzuty trafiali Travis Releford, czy nawet Conner Teahan. W najważniejszym momencie znów widoczny był Johnson zdobywając dwa punkty w kontrze na 68 sekund przed końcem meczu, ale to Jeff Withey blokując kolejne rzuty praktycznie zamknął rywalom drogę do kosza. Przewaga Kansas urosła do 3 oczek i mimo szalonej końcówki Buckeyes nie udało się już nic zrobić.

Drużyna Ohio State prowadziła przez 37 minut w meczu, a mimo to dała sobie ukraść zwycięstwo. W podobny sposób zespół Kansas wygrywał poprzednie mecze Turnieju i nie wykluczone, że uda im się to powtórzyć również w finale, gdzie spotkają się z naszpikowaną gwiazdami ekipą Kentucky.

W tej chwili nie ma drużyny w NCAA, która jest w stanie pokonać zmotywowany zespół Wildcats. Warunek jest tylko jeden. Anthony Davis nie może mieć problemów z przewinieniami. Do tej pory w Turnieju wygrali z Western Kentucky, Iowa State, Indiana, Baylor i Louisville średnią różnicą 12,6 punktów. Praktycznie w żadnym meczu ich zwycięstwo nie było zagrożone i nawet gdy rywalom udawało się zniwelować starty Wildcats szybko odpowiadali wychodząc na bezpieczną przewagę. Tak było w spotkaniu z Louisville. Już wydawało się, że Cardinals będą w stanie nawiązać walkę, jednak nim emocje ochłonęły gracze UK szybko rozwiali wszelkie wątpliwości.

John Calipari ma prawdopodobnie najlepszy skład w swojej trenerskiej historii i po prostu musi wygrać to mistrzostwo. Już przed sezonem zakładano, że każdy inny wynik będzie rozczarowaniem i jak na razie plan udaje im się realizować. Aż 6 graczy Wildcats będzie miało szanse na wybór w pierwszej rundzie tegorocznego Draftu i są to Anthony Davis, Michael Kidd-Gilchrist, Terrence Jones, Marquis Teague, Doron Lamb oraz Darius Miller. Nawet grający niewiele Kyle Wiltjer mógłby się załapać na wybór, choć nie w pierwszej rundzie, gdyby tylko się zgłosił. Pod względem talentu i potencjału jest to naprawdę najlepszy zespół w lidze. Nie przypadkowo pojawiły się też głosy, że Kentucky jest w stanie pokonać najsłabszy zespół z NBA, w co jednak ja osobiście wątpię.

Na warunki NCAA mają jednak bardzo mocny i ciekawy skład, który zgodnie z przewidywaniami z biegiem sezonu stawał się coraz lepszy. W listopadzie i grudniu rozgrywający Marquis Teague spotykał się z ogromną falą krytyki, a jedynym który go bronił był trener Calipari. Zarzucano mu wiele, a w tej chwili ciężko znaleźć osobę, która nie byłaby pod wrażeniem postępu jaki uczynił. Ograniczył liczbę strat, lepiej kreuje partnerów i zamiast rzucać z dalszych odległości skupia się na wjazdach wykorzystując swoją szybkość. Za strzelców na obwodzie robią Doron Lamb i Darius Miller, którzy także wspomagają swoich młodszych kolegów doświadczeniem. Na skrzydle świetnie się odnajduje Michael Kidd-Gilchrist, który za każdym razem na parkiecie pozostawia serce i nawet Coach Cal pewnej nocy wysłał mu sms, w którym napisał jak bardzo się cieszy, że może go trenować. Pod koszem zaś jest wszechstronny Terrence Jones, który przez ostatni rok dojrzał i dzięki temu jeszcze lepiej wykorzystuje swój nieprzeciętny talent. Centralną postacią drużyny jest zaś Anthony Davis, który nie tylko dominuje w obronie, ale coraz częściej robi to również w ataku pokazując swój niemały arsenał ofensywny.

Nie dziwi więc fakt, że to właśnie zespół Kentucky będzie tu faworytem, a zwycięzce poznamy dziś w nocy o godzinie 3:23.

Kosi
02.04.2012
Komentarze

jak mnie pamięć nie myli to przed sezonem, pewniakiem
byli North Carolina (Barnes, Zeller , Marshall, Henson,
Strickland, Bullock zostali tylko po to by zdobyć tytuł + J.M. McAdoo i P.J. Hairston).

Przed sezonem pewniakami były drużyny Kentucky i North Carolina. Tych drugich zabiły jednak kontuzje i niestety się nie udało.

No tak ale North Carolina to drużyna złożona z „doświadczonych zawodników” i było pewne że drużyna pozostanie w niezmienionym składzie i dodatkowo zostanie wzmocniona (McAdoo, Hairston) a w pierwszej piątce Kentucky jest dwóch drugoroczniaków (Lamb,Jones)i trzech pierwszoroczniaków. Nikt nie wiedział jak sie rozwiną talenty A.D. , M.T. , M.K-G. i jak tadrużyna będzie funkcjonować. Jedno jest pewne coach Calipari zrobił niesamowitą pracę z tym zespołem, a także rozwinął talenty poszczególnych zawodników.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Informujemy, iż administratorem Twoich danych osobowych jest Krzysztof Kosidowski. Kontakt z administratorem: e-mail: kosi@collegehoops.pl
Podanie danych osobowych zawartych w formularzu jest dobrowolne. Jednocześnie przysługują Ci prawa dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania (aktualizacji) lub usunięcia, ograniczenia ich przetwarzania, przenoszenia, a także sprzeciwu wobec przetwarzania Twoich danych osobowych oraz niepodlegania zautomatyzowanemu podejmowaniu decyzji (profilowaniu). Masz także prawo wnieść skargę w związku z przetwarzaniem przez nas Twoich danych osobowych do organu nadzorczego. Twoje dane osobowe będą przetwarzane na podstawie art. 6 ust. 1 lit. B ogólnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych z dnia 27.04.2016 w celu obsługi i realizacji usługi.
CollegeHoops.pl © 2018
strony internetowe Wałbrzych HM sp. z o.o.
www.hm.pl | hosting www.hostedby.pl