W sobotę i niedziele swoje spotkania rozegrało 7 drużyn sklasyfikowanych w TOP25. Zapraszam na podsumowanie najważniejszych wydarzeń z parkietów NCAA.
Ohio State pewnie pokonało w swoim openerze Morgan State Bears. Mecz od samego początku toczył się pod dyktando gospodarzy. W ciągu pierwszych dwóch minut Shannon Scott odpalił trzy trójki i wyprowadził Ohio State na prowadzenie 11-2. Nie oddali oni tego prowadzenia do końca a co więcej nie pozwolili gościom chociażby zbliżyć do siebie. Ostatecznie pokonali ich 89:50. Największy udział w zwycięstwie miał wspomniany wcześniej Scott zdobywca 16 punktów. Do tego dołożył 4 zbiórki i 7 asyst. Dzielnie wtórował mu LaQuinton Ross (14/11/1) oraz Lenzelle Smith Jr. (18/9/2/1). Mniej widoczny na parkiecie był Aaron Craft jednak i on zanotował solidne 5 punktów do których dołożył po 6 zbiórek i asyst.
Obrońcy tytułu Louisville pokonali na własnym parkiecie Charleston 70:48. Jednak pierwsza połowa spotkania nie wskazywała na gładkie zwycięstwo gospodarzy. Pod nieobecność kilku graczy Cardinals Charleston potrafiło nawiązać walkę. Do przerwy ekipa Ricka Pitino posiadała tylko dwu punktową zaliczkę. W drugiej połowie jednak odjechali i wygrali ją dwudziestoma punktami. Wśród gospodarzy na pochwały zasługuje dwójka Russ Smith (21/1/5) oraz Chris Jones (12/6/5). Cardinals opanowali mecz po kłopotach w pierwszej połowie. Gdy dołączą do nich nieobecni dziś zawodnicy powinno to iść w dobrym kierunku dla Ricka Pitino i jego graczy. Moją uwagę zwrócił natomiast zawodnik Charleston i jego nietypowe rzuty osobiste a’la Rick Barry
Gość nota bene nazywa się Canyon Barry ( może to jakaś rodzina słynnego Ricka tego nie wiem) i zanotował w tym meczu imponujące 0/4 z linii rzutów osobistych.
Jeśli czekacie na powrót na boisko Kevina Ware’a to musicie uzbroić się w cierpliwość. Pitino zapowiedział, że odpocznie on jeszcze około dwóch tygodni.
Wichita State sklasyfikowani z numerem 16 w przedsezonowych typowaniach pokonali Emporia State 93:50. Na wyróżnienie zasługuje Cleanthony Early. Zdobywca 21 punktów, 3 zbiórek i 2 asyst.
Gonzaga Bulldogs pokonali Bryant University 100:76 i odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo. Mecz od początku toczył się pod dyktando ekipy Przemysława Karnowskiego. W pierwszych 5 minutach to on odgrywał kluczową role jednak szybko złapał dwa faule i musiał opuścić parkiet. Problem z faulami ciągnął się za nim przez całe spotkanie. To właśnie przez to zagrał tylko 12 minut. W tym czasie zdobył 10 pkt i zanotował 1 zbiórkę. Gonzaga do zwycięstwa pociągnęła trójka: Pangos(14/2/5), Bell Jr(14/2/3). i przede wszystkim Sam Dower(21/17).
W ostatnim spotkaniu New Mexico Lobos pokonali Alabama A&M 88:52.
Występ dnia: Sam Dower(Gonzaga) 21 pkt, 17 zb. 8/13 FG.
To tyle jeśli chodzi o mecze sobotnie. W niedziele swoje drugie spotkanie rozegrali Kentucky Wildcats. Pokonali oni pewnie Northern Kentucky 93:63. Ponownie najlepsze spotkanie w ekipie trenera Calipariego rozegrał Julius Randle, który od początku sezonu wyrasta na zdecydowanego lidera dzikich kotów. Przebywał na parkiecie 29 minut i zanotował w tym czasie 22 punkty i 14 zbiórek. Znów był bardzo aktywny na atakowanej tablicy, na której zebrał 5 piłek. Gracze Northern Kentucky nie mieli na niego skutecznej odpowiedzi. Zanotował 75% skuteczności w ataku i aż czternastokrotnie stawał na linii rzutów osobistych. Wykorzystał 10 z nich. W tym spotkaniu wyróżnili się również braci Harrison, zdobyli odpowiednio 16 i 13 punktów. Przed Kentucky teraz poważny test. We wtorek zmierzą się z Michigan State.
W drugim niedzielnym spotkaniu Notre Dame zmierzyło się z Stetson Hatters. Nie było niespodzianki i mecz zakończył się wynikiem 80:49. W zespole Notre Dame wyróżnili się dwaj zawodnicy – Garrick Sherman 15/9/1/1 oraz Jerian Grant 15/1/6
Na koniec mały obrazek z meczu Dayton Flyers. Szalony przechwyt i gamewinner:
Dodaj komentarz