Dzisiaj konferencja zdominowana w zeszłym sezonie przez SMU Mustangs Larry’ego Browna. W tym roku po sankcjach nałożonych na ekipę doświadczonego coacha stawka trochę się spłaszczyła. To będzie ciekawy sezon, bo kilka ekip ma aspiracje do końcowego triumfu.
1. Jaka drużyna wzbudza twoje zainteresowanie, ale niekoniecznie jest najlepszą drużyną w AAC?
Kosi: SMU. Jestem bardzo ciekaw jak Larry Brown to wszystko poukłada. Wprawdzie na papierze to najmocniejsza ekipa konferencji AAC, jednak po sankcjach nałożonych na program wielu ekspertów wycofało się ze stawiania na nich. Powodem zamieszania jest Keith Frazier, a dokładniej jego status akademicki, przez który musiał pauzować w drugiej połowie zakończonego sezonu. Niewykluczone, że i w obecnych rozgrywkach opuści część spotkań, bo sprawa wciąż jest wyjaśniana. Najgorszą karą dla drużyny jest jednak wykluczenie z posezonowych rozgrywek, czyli Mustangs na pewno nie zobaczymy w turnieju konferencji, ani tym bardziej w turnieju NCAA, w którym udział był podstawowym celem na ten sezon. Dodając do tego zawieszenie na 9 meczów dla coacha Browna oraz zmniejszenie liczby dostępnych stypendiów i obiecujący nadchodzący sezon legł w gruzach. Nie wnikając szczególnie w zasadność karania zawodników, którzy niekoniecznie mieli związek z całą sytuacją, najbardziej szkoda właśnie dwójki seniorów, czyli Nica Moore’a oraz Markusa Kennedy’ego, którzy są przecież czołowymi graczami konferencji. Stąd bardzo mnie ciekawi czy mimo aż tylu przeciwności Larry Brown będzie w stanie poukładać i zmotywować zespół do walki w każdym meczu.
Karol: Connecticut Huskies. Naukę zakończył Ryan Boatright, ale włodarze uczelni zareagowali prawidłowo, ściągając do zespołu na jego miejsce czołowego strzelca i asystenta konferencji Big East, Sterlinga Gibbsa z Seton Hall. Dla Gibbsa będzie to już trzecia uczelnia, bowiem jako freshman występował w Texasie. Jeżeli będzie grał co najmniej tak dobrze jak w Pirates, a na dodatek utrzyma świetną skuteczność za trzy – 43%, to z pewnością będzie bardzo ważnym punktem ekipy i jednym z najbardziej udanych transferów w kraju. Kto jeszcze? Starzy znajomi! Na obwodzie Daniel Hamilton i Rodney Purvis, a pod koszem Ghańczyk Amida Brimah. Do piątki powinien wskoczyć także czołowy skrzydłowy Ivy League, Shonn Miller z Cornell. Do tego dochodzą rezerwowi, którzy w poprzednim sezonami bywali w S5 – obwodowy Omar Calhoun i skrzydłowi Kentan Facey oraz Phil Nolan. Aha, jest jeszcze całkiem wysoko oceniany freshman Jalen Adams.
Jak widać UConn w tym sezonie wygląda naprawdę ciekawie, w dużej mierze dzięki temu, że zrobili jedne z ciekawszych transferów w kraju. Największą stratę uzupełniono bardzo szybko, ściągając czołowego zawodnika mocnej konferencji. Shonn Miller także może być wartościowym transferem. Te dwa ruchy sprawiają, że Huskies uzupełnili największe dziury w S5. Teraz pozostaje obserwować jak będzie rozwijał się Daniel Hamilton, czekać na poprawienie skuteczności trójek przez Rodneya Purvisa i patrzeć jak Amida Brimah stawia ciężkie warunki kolejnym podkoszowym rywalom. Jeżeli wszystko zagra, to Huskies mogą zajść całkiem wysoko w tym sezonie.
Wojtek: Podobnie jak w przypadku Big Ten i Michigan tutaj również niestety będę pisał raczej tylko o jednej drużynie. UConn wzbudzają moje zainteresowanie, bo praktycznie co roku balansują, pomimo lepszego czy gorszego składu, na granicy zdobycia tytułu. W tamtym roku również byli blisko zwycięstwa z SMU, jednak zdecydowały detale. W tym roku będą znowu jednym z kandydatów do tytułu w AAC. Ollie z liderów stracił tylko Boatrighta, ma trójkę naprawdę dobrych graczy w pierwszej piątce. Trio Purvis, Hamilton, Brimah wygląda naprawdę dobrze i może dostarczyć nawet i 50 punktów w każdym spotkaniu w przyszłym sezonie. Do tego utalentowany w ataku Shonn Miller na pozycji numer 4, który balansował w ostatnim sezonie na granicy najlepszego gracza Ivy League. Na dodatek Gibbs na pozycji numer 1, który był liderem Seton Hall w punktach i asystach. Ten team jest naprawdę mocny ofensywnie. Na ławce również dwa nazwiska. Syn legendarnego w Huskies trenera – Omar Calhoun oraz syn wybitnego strzelca z NBA Sam Cassell Jr.
Kosi: Markus Kennedy z SMU, co do którego umiejętności można mieć wiele zastrzeżeń, ale na boisku jest strasznie przydatnym zawodnikiem. Swoje braki nadrabia przede wszystkim zaangażowaniem i walką od pierwszych do ostatnich minut, co najbardziej widoczne jest na tablicach po obu stronach boiska. Typ gracza, który na parkiecie jest dosłownie wszędzie. Bardzo zastanawia mnie także postawa Amida Brimaha, który przychodząc do UConn niewiele wiedział o koszykówce, a teraz jest w gronie 20 najlepszych centrów ligi i powoli zmierza w kierunku draftu NBA.
Karol: Nic Moore z SMU Mustangs. To będzie jego sezon. Wcale się nie zdziwię jeżeli będzie zarówno najlepszym strzelcem, jak i asystentem w AAC. Co do tego, że znów odda masę trójek na świetnej skuteczności nie mam żadnych wątpliwości. Przez dwa sezony w Mustangach rzucał już 350 razy na 43% skuteczności, co drugi jego rzut to próba z dystansu. W jego przypadku zamiłowanie do rzutów za trzy nie oznacza jednak samolubności – w ubiegłej kampanii rozdawał średni 5 asyst w meczu. Minimalnie więcej miał tylko Anthony Collins z South Florida, o którym już wspomniałem przy okazji transferu do Texas A&M. Na barkach Moore’a w tym sezonie spoczną losy całego zespołu. Udźwignięcie tego ciężaru z pewnością przyczyni się do pojawienia się ciekawych opcji po sezonie 15-16.
Karol: Cincinnati Bearcats. Trener Mick Cronin, dla którego będzie to dziesiąty sezon w stanie Ohio, w tym sezonie ma spory komfort, bowiem na kolejną kampanią wracają do niego wszyscy ubiegłoroczni starterzy. Co ciekawe żaden gracz Bearcats nie przekroczył w ubiegłym sezonie średniej 10 punktów. W obecnych rozgrywkach najwięcej powinno zależeć od Octaviusa Ellisa, który ma zapewnić spokój pod koszem zarówno jeśli chodzi o dorzucanie punktów, jak i obronę. Średnią powyżej 10 punktów powinien w tym sezonie przekroczyć Troy Caupain, który w poprzednim sezonie wskoczył do pierwszej piątki.
Poza tym jestem ciekaw jak zaprezentuje się w Memphis Ricky Tarrant, dla którego będzie to już trzecia uczelnia w jego akademickiej karierze. Przez pierwsze dwa sezony kręcił się w okolicach 15 PPG w Tulane (wówczas grali w C-USA), a w ubiegłym sezonie był drugim strzelcem Alabamy, jednak rozgrywki zakłóciła mu kontuzja nogi, której nabawił się pod koniec stycznia.
Kosi: W pierwszej kolejności do głowy przychodzi oczywiście UConn prowadzone przez Kevina Ollie. Wprawdzie w zespole nie ma już lidera poprzednich rozgrywek, czyli Ryana Boatrighta, ale jak dla mnie to akurat bardzo duży plus. W to miejsce z Seton Hall przyszedł Sterling Gibbs, który moim zdaniem znacznie lepiej sprawdza się w roli rozgrywającego, a ze zdobywaniem punktów również nie ma problemu. Dodając do tego trzon z ostatniego sezonu z Purvisem, Hamiltonem oraz Brimahem na czele i mamy zespół, który aspiruje do Top 25 wszystkich zespołów NCAA. Na uwadze warto mieć również nieprzewidywalny zespół Cincinnati prowadzony przez Micka Cronina, którego drużyna ze względu na nietypowy styl gry jest bardzo trudnym przeciwnikiem.
Karol: Moja odpowiedź na pierwsze pytanie w sumie jest jasnym sygnałem. Tak jak pisałem wyżej – jeżeli w UConn zagrają transfery, a reszta ekipy zrobi spodziewany progres, to według mnie mają spore szanse na wygranie AAC. Aczkolwiek – nawiązując do drugiej odpowiedzi – Nic Moore zrobi wszystko żeby SMU znów znalazło się na szczycie, więc szanse na zwycięstwo oceniam po równo.
Pozostałe ekipy mimo wszystko stawiam niżej, chociaż siłą Cincinnati może być w tym sezonie kolektyw i dobre zgranie, więc całkiem możliwe, że to właśnie Bearcats nawiążą walkę z SMU i UConn.
Jeśli miałbym ustawić w szeregu te zespoły, wyglądałoby to tak: SMU, UConn, Tulsa, Cincinatti, Temple, Memphis.
Dodaj komentarz