Polub nas na facebooku:    
Zapowiedź turnieju 2013

Jak zwykle na ostatnią chwilę, ale i w tym roku nie mogło zabraknąć moich typowań przed najważniejszym turniejem w roku. Niestety nie będę się rozpisywał, bo i czas goni, ale też pewnie niewiele osób jest tym zainteresowanych. Lepszą zapowiedź przygotował Sebastian Hetman na Szóstym Graczu i jeśli macie tam konto zdecydowanie powinniście to przeczytać. Jeśli nie posiadacie, pozostaje Wam ta krótka poniższa zapowiedź.

Midwest Region

Faworyci:

Louisville – do turnieju przystępują jako najlepsza drużyna i niech nie zmylą was nic nie znaczące rankingi mediów czy trenerów. Cardinals od zawsze znani są z agresywnej obrony i podobnie jak rok temu mogą pochwalić się najlepszą defensywą w NCAA. Tym razem różnice robi atak, który w stosunku do sezonu 2011-12 uległ ogromnej poprawie. Grę drużyny wciąż prowadzi nieco zapomniany Peyton Siva, ale Russ Smith poczynił największe postępy eliminując główne swoje słabości (mniej start, mniej błędów, mniej nierozsądnych rzutów) stał się punktowym liderem zespołu. Dodatkowo coraz ważniejszą role w ataku pełni Chane Behanan, a pod tablicami rządzi Gorgui Dieng (zwłaszcza na połowie Louisville). Nad wszystkim czuwa zaś trener Rick Pitino i już wiadomo, czemu ich notowania stoją aż tak wysoko.

Duke – w sezonie zaliczyli kilka wpadek, ale większość bez Ryana Kelly’ego. Ze swoim podstawowym skrzydłowym w składzie to zupełnie inna drużyna i nie przypadkowo z nim legitymują się bilansem 18-1 (bez niego tylko 9-4). Teraz Kelly wrócił już do pełni zdrowia i na pewno jego obecność wyraźnie poprawiała szanse Blue Devils na dobry wynik. Wprawdzie to Mason Plumlee i Seth Curry są często wymieniani na pierwszym miejscu, jednak kluczem do sukcesu Duke będzie właśnie postawa Ryana. I nie chodzi tu wcale o zdobywanie punkty, bo i bez niego drużyna spisywała się bardzo dobrze, tylko o defensywę, która jest wyraźnie lepsza gdy doświadczony skrzydłowy przebywa na boisku.

Uwaga na:

Saint Louis – mimo utraty przed sezonem trenera (w trakcie sezonu Rick Majerus zmarł) gracze Billikens jakby w ramach hołdu rozegrali niezwykły sezon wygrywając sezon zasadniczy, a później turniej Atlantic 10. Ich atutem jest dobra defensywa oraz zbilansowany skład, a obecny trener korzysta z usług aż 10 zawodników. Wraz z biegiem turnieju na pewno będą chcieli to wykorzystać, a wiedząc, że grę prowadzi Kwamain Mitchell, zaś pod koszami ważną rolę pełni Dwayne Evans można być dobrej myśli.

Michigan State – nawet jeśli w trakcie trwania rozgrywek gra Spartans was nie przekonywała, to możecie o tym zapomnieć. Gdy przychodzi Big Dance podopieczni trenera Toma Izzo zawsze włączają wyższy bieg zaskakując swoich rywali. Tym razem powinno być podobnie, zwłaszcza że na obwodzie jest bardzo dobrze uzupełniające się duo – Keith Appling oraz Gary Harris. Szczególnie ten drugi zaskoczył wielu notując tak dobry sezon na swoim pierwszym roku i nie wykluczone, że kolejnymi dobrymi występami wywalczy sobie drogę do tegorocznego draftu.

Mogą sprawić niespodzianki:

Oregon – ciężko mi pojąć, jak taki dobry zespół można było tak nisko rozstawić (#12 seed). Ducks od kilku lat stopniowo robią postępy i po wygraniu w 2011 roku turnieju CBI teraz powalczą o bardziej prestiżową nagrodę. Naturalnie szanse mają niewielkie, ale nie można lekceważyć ich doświadczonego składu (4 z 5 najważniejszych graczy to seniorzy). W ślady brata zapewne będzie chciał pójść E.J. Singler, ale najwięcej będzie zależało od postawy skrzydłowego Arsalana Kazemi (jeden z najlepszych obrońców NCAA), który od tego sezonu zasilił skład Oregon. Co ważne po kontuzji do zdrowia wrócił już chyba pierwszy rozgrywający Dominic Artis, więc i fani drużyny mogą optymistycznie spoglądać w przyszłość.

St. Mary’s – nie ukrywam, że szans na sprawienie więcej niż jednej niespodzianki nie mają, ale ze względu na obecność w zespole prawdopodobnie najlepiej grającego pick’and’rolle rozgrywającego w NCAA – Matthew Dellavedova, chciałbym by byli jak najdłużej w turnieju. W NBA raczej nie zagra, ale w Europie będzie z niego wiele pożytku.

West Region

Faworyci:

Gonzaga – posiadają prawdopodobnie najlepszy skład podkoszowy, który tworzy też Przemek Karnowski, ale największa w tym zasługa duetu – Kelly Olynyk i Elias Harris. Ten pierwszy po roku przerwy wrócił jako kompletnie odmieniony zawodnik i rozgrywa sezon na poziomie All-American. To właśnie dzięki jego niezwykle efektywnej gorze oraz pomocy na obwodzie ze strony Kevina Pangosa Bulldogs mogą się pochwalić jedną z najlepszych ofensyw w lidze. Jeżeli tylko wszystko zafunkcjonuje spokojnie stać ich na awans do Final Four.

Ohio St. – mając na rozegraniu faworyta trenerów Aarona Crafta, a pod koszem bardzo utalentowanego Deshauna Thomasa śmiało można ich dorzucić do grona faworytów. Wprawdzie nie jest to zeszłoroczny zespół, w którym grał Jared Sullinger, ale dużo im do tego poziomu nie brakuje. Przede wszystkim Thad Matta w obecnych rozgrywkach zaczął nieco więcej wykorzystywać zawodników z ławki i ci odwdzięczają mu się dobrą grą. Szczególnie LaQuinton Ross daje drużynie sporo energii, a przy lepszym dniu pod tablicami może dominować freshman Amir Williams. Jeśli tylko Craft oprócz defensywy w każdym meczu dorzuci kilkanaście punktów Buckeyes będą groźni.

Uwaga na:

Pittsburgh – równie dobrze mogą przegrać już w pierwszym meczu z Wichita State, ale z drugiej strony mają papiery na pokonanie w drugim spotkaniu Zags. Głównie za sprawą silnych graczy podkoszowych, którzy wirtuozami ataku nie są, ale w defensywie radzą sobie bardzo dobrze. Sporo będzie więc zależało tu od postawu freshmana Stevena Adamsa, który będzie musiał zatrzymać Olynyka. O atak można być spokojnym, bo gdy na jedynce jest Tray Woodall, a na skrzydle Lamar Patterson, to i okazji do zdobywania punktów brakować nie powinno.

New Mexico – Kendall Williams, to rozgrywający który w największym stopniu przyczynił się do aż tak udanego sezonu swojej ekipy. Obok niego jest zaś całkiem spore grono solidnych zawodników, ale jeśli Lobos mają się liczyć, to właśnie Williams musi grać jak na lidera przystało. Atutem zespołu jest agresywna obrona na gracza z piłką, przez co rywale mają problemy z dobrą skutecznością.

Mogą sprawić niespodzianki:

Iowa St. – zespół zbudowany na graczach zmieniających uczelnie i jak się okazuje w taki sposób też można osiągać dobre rezultaty (drugi przykład to Missouri). Cyclones świetnie czują się w ofensywie, gdzie praktycznie wszyscy kluczowi gracze straszą rzutami z dystansu. Dla nich obrona schodzi na dalszy plan i jeśli tylko Will Clyburn, Tyrus McGee, Melvin Ejim i spółka będą mieli swój dzień, będą groźni dla każdego.

Mississippi – niech magia Marshalla Hendersona trwa. Jako całość to nie jest najlepsza drużyna i do ostatnich spotkań musieli walczyć o miejsce w finałowej 68, ale ich niezwykle energiczny lider czasem dokonuje niesamowitych rzeczy i po prostu świetnie się go ogląda. Dodatkowo ze składu Rebels nie można pominąć skrzydłowego Murphy’ego Holloway’a, który bardzo często pod tablicami walczy za dwóch.

South Region

Faworyci:

Kansas – gdyby Ben McLemore potrafił więcej kreować dla siebie pozycji z miejsca umieściłbym ich w finale. Tak, to najczęściej Elijah Johnson w zaciętych końcówkach musi zdobywać punkty dla Jayhawks. Mimo wszystko McLemore to świetny zawodnik i nie przypadkowo jego przed draftowe notowania stoją tak wysoko. Rękę do rzutu ma ułożoną jak mało kto i jeśli tylko otrzyma dobre podanie potrafi na dystansie być zabójczy. Pod koszami jest zaś Jeff Withey, i to właśnie za jego sprawą oraz Kevina Younga Kansas jest trzecim najlepiej blokującym zespołem w NCAA.

Georgetown – pierwsze co przychodzi do głowy to nazwisko – Otto Porter Jr., który w Hoyas jest po prostu człowiekiem orkiestrą. Punktuje, zbiera, broni, asystuje i jeśli tylko jest w formie cała drużyna gra dobrze. G’town to jednak nie tylko Porter, ale też kilku utalentowanych graczy, w gronie których dodatkowo wyróżnia się Markel Starks. Ich atutem jest zaś obrona, która nie pozwala rywalom na zdobywanie łatwych punktów.

Uwaga na:

VCU – o defensywie Rams można by już pisać książki, bo trener Shaka Smart tak dopracował swój system, że jego drużyna po raz drugi z rzędu wymusza najwięcej strat swoich przeciwników, a co za tym idzie notuje najwięcej przechwytów. To fundament ich gry, który prowadzi do łatwych punktów oraz wielu innych korzyści. W akcjach pozycyjnych na dystansie wyczekują zaś Treveon Graham oraz Troy Daniels (288 rzutów za 3, przy tylko 43 za dwa), którzy przy sprzyjających okolicznościach wspólnie mogą trafić nawet 10 trójek. O VCU znów może być głośno.

Florida – statystycy ich uwielbiają, podobnie jak prezydent Obama, ale nie może być inaczej skoro pod względem efektywności mają drugą najlepszą obronę i piąty najlepszy atak. Ich atutem jest doświadczenie i każdy z pierwszej piątki pełni ważną rolę. Erik Murphy, Patric Young, Kenny Boynton, Mike Rosario i Scottie Wilbekin, to nazwiska graczy, którzy wspólnie na boisku funkcjonują jak mało kto. Problemy zaczynają się, gdy któryś musi zejść na dłużej z placu. Wtedy zespół Billy’ego Donovana już tak nie straszy i tu swojej szansy muszą szukać rywale.

Mogą sprawić niespodzianki:

North Carolina – odkąd trener Roy Williams dokonał roszad w składzie i postawił na niższy skład Tar Heels zaliczyli 8 zwycięstw i tylko dwie porażki (wcześniej 16-8). James Michael McAdoo został więc jedynym prawdziwym wysokim w pierwszej piątce, ale jemu niespecjalnie to przeszkadza. Dodatkowo coraz skuteczniejszy jest P.J. Hairston, a i freshman Marcus Paige poczynił spore postępy. Dodając do tego doświadczonych Dextera Stricklanda, Reggie’go Bullocka oraz Leslie McDonalda i mamy niezwykle ciekawy zespół, który jest w stanie sporo namieszać. Pod warunkiem, że nikt nie wykorzysta ich słabości pod tablicami.

Minnesota – atletyczna dwójka skrzydłowych Rodney Williams i Trevor Mbakwe już nie jednej drużynie wyrządziła wiele szkód, więc i w turnieju może być podobnie. Obaj bardzo dobrze zbierają i to po obu stronach boiska, dzięki czemu Golden Gophers w każdym meczu mają kilka dodatkowych okazji do ponawiania akcji. To spory atut szczególnie, że mają na obwodzie zawsze groźny duet Andre Hollins i Austin Hollins (to nie bracia). W sezonie nie potrafili jednak złapać równej formy i też w turnieju może to ich zgubić.

East Region

Faworyci:

Indiana – pod koszem jest Cody Zeller, na skrzydle uzupełniają go Christian Watford oraz Will Sheehey, na obwodzie wejściami pod kosz straszy Victor Oladipo oraz Kevin Ferrell, a rzutami z dystansu Jordan Hulls. Tom Crean w dwa lata zbudował zespół, który w tej chwili może się pochwalić najlepszym atakiem w NCAA. Ale to nie tylko ofensywa, ale również defensywa, gdzie bardzo często za dwóch pracuje niezwykle atletyczny Oladipo. Ten zespół został zbudowany właśnie po to, by zdobyć mistrzostwo i mania na Hoosiers znowu wróciła.

Miami (FL) – największe zaskoczenie tegorocznego sezonu. Podczas gdy wszyscy ekscytowali się Duke, North Carolina czy N.C. State, Hurricanes po cichu, stopniowo wspinali się w górę hierarchii, a Jim Larranga w swoim drugim sezonie pracy w Miami wygrał sezon zasadniczy i turniej konferencji ACC. Kluczem do sukcesu było doświadczenie, bo aż 5 z 7 najważniejszych graczy jest seniorami, a najlepszy w składzie Shane Larkin to drugoroczniak. On oraz Durand Scott są odpowiedzialni za większość punktów swojej drużyna, a bliżej kosza wyróżniają się Kenny Kadji i Reggie Johnson. Niestety ten drugi po kontuzji nieco obniżył loty, przez co Hurricanes wciąż nie pokazali pełni swojego potencjału.

Uwaga na:

Syracuse – obrona strefowa Jima Boeheima od zawsze stwarza wiele problemów przeciwnikom. Niektórzy radzą sobie przeciwko nim lepiej, inni gorzej, ale każdy przed pojedynkiem z Orange musi dodatkowo się przygotowywać. Wprawdzie wraz ze spadkiem formy Michaela Cartera-Williamsa cała drużyna spisuje się nieco słabiej, ale z drugiej strony James Southerland miał spotkania, w których niemal w pojedynkę prowadził Syracuse do zwycięstwa. Dodając do tego zawsze groźnego na skrzydle C.J. Faira oraz obrońce Brandona Triche’a i mamy czwórkę graczy, na którą liczą wszyscy fani 'Cuse.

Butler – po rocznej przerwie od turnieju Brad Stevens powraca jeszcze bardziej zmotywowany, by sięgnąć po pierwsze w historii uczelni mistrzostwo. Już w latach 2010 i 2011 było blisko, więc i teraz nie można lekceważyć zespołu Bulldogs. Tym bardziej, że po słabszym sezonie wzmocnili najistotniejszy dla nich element gry, czyli atak. Defensywę zawsze mieli na dobrym poziomie, ale ostatnio to właśnie brak pewnej opcji w ofensywie narobił im sporo problemów. Teraz mają nieco szalonego Rotnei’a Clarke’a, którego trójki momentami są po prostu zabójcze. Bliżej kosza są zaś Andrew Smith (klon Matta Howarda) i Roosevelt Jones, których atuty coach Stevens wykorzystuje do maksimum.

Mogą sprawić niespodzianki:

California – mając jeden z najlepszych obwodowych duetów w postaci Allena Crabbe’a i Justina Cobbsa można mieć nadzieję na sprawienie jednej lub dwóch niespodzianek. Tym bardziej, że pierwszy rywal (UNLV) nie jest zbyt wymagający. Kluczem do sukcesu będzie jednak postawa podkoszowych, których czeka sporo pracy w defensywie. Przy dobrym dniu jeszcze o nich usłyszymy.

Colorado – do coraz lepszej formy po kontuzji wraca Andre Roberson, więc i szanse Buffaloes rosną. Wspólnie z Joshem Scottem momentami przejmują grę pod tablicami, zwłaszcza na bronionej tablicy, nie pozwalając na zbyt wiele swoim przeciwnikom. Jeśli tylko dobry dzień w ataku zaliczą Spencer Dinwiddie oraz Askia Booker, to i Colorado powinniśmy zobaczyć w trzeciej rundzie.

Kosi
21.03.2013
Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Informujemy, iż administratorem Twoich danych osobowych jest Krzysztof Kosidowski. Kontakt z administratorem: e-mail: kosi@collegehoops.pl
Podanie danych osobowych zawartych w formularzu jest dobrowolne. Jednocześnie przysługują Ci prawa dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania (aktualizacji) lub usunięcia, ograniczenia ich przetwarzania, przenoszenia, a także sprzeciwu wobec przetwarzania Twoich danych osobowych oraz niepodlegania zautomatyzowanemu podejmowaniu decyzji (profilowaniu). Masz także prawo wnieść skargę w związku z przetwarzaniem przez nas Twoich danych osobowych do organu nadzorczego. Twoje dane osobowe będą przetwarzane na podstawie art. 6 ust. 1 lit. B ogólnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych z dnia 27.04.2016 w celu obsługi i realizacji usługi.
CollegeHoops.pl © 2018
strony internetowe Wałbrzych HM sp. z o.o.
www.hm.pl | hosting www.hostedby.pl