Polub nas na facebooku:    
5-na-4 o początku sezonu zasadniczego.

Witamy w kolejnym 5-na-4. Dzisiaj podyskutujemy trochę o początku sezonu zasadniczego, który jest już właściwie na półmetku. Przecież już w pierwszej połowie marca startują turnieje konferencji. Czas w koszykówce akademickiej biegnie naprawdę bardzo szybko. W dzisiejszej odsłonie naszych rozmów mamy przyjemność gościć Pawła Michalaka, sympatyka koszykówki akademickiej, który zgodził się odpowiedzieć na te same pytania co my. Popełnił również ostatnio tekst o filarze Iowa State Georges Niangu i Krisie Dunnie. Coś mi się wydaje, że to nie jest jego ostatnie słowo na łamach naszej strony. 

1. Najlepsza ekipa na tym etapie sezonu w NCAA to?

Kosi:  Na tym etapie sezonu to oczywiście zespół Oklahoma, który na razie przegrał tylko dwukrotnie (po trzech dogrywkach z Kansas i z Iowa State). Naturalnie ogromna w tym zasługa ich lidera i głównego kandydata do otrzymania nagrody dla najlepszego gracza roku Buddy’ego Hielda, który rozgrywa też historyczny sezon trafiając na ponad 50% skuteczności za dwa i za trzy oraz nimeal 90% z wolnych. Nie można jednak zapomnieć o ogromnym wkładzie pozostałych zawodników, czyli Jordana Woodarda, Ryana Spanglera, czy świetnie prezentującego się zwłaszcza w ostatnich spotkaniach Isaiaha Cousinsa. To dzięki ich postawie Sooners mogą pochwalić się trzecim atakiem w NCAA i notują tak dobry sezon.

Karol: Oklahoma. Niemal perfekcyjny sezon Hielda i spółki. Są dwie porażki, ale jedna po świetnym meczu z Kansas, w którym obie ekipy zasłużyły na zwycięstwo, a druga w równym spotkaniu z Iowa State, gdzie po prostu Sooners zagrali słabo na tablicach. Zdarza się najlepszym, więc wybaczam. Najbardziej imponuje mi oczywiście to, że trio Cousins – Hield – Woodard oddało już 358 trójek, z których trafiło aż 180, co jest po prostu rewelacyjnym wynikiem. Zwróćcie też uwagę na to, że w końcu realnym zagrożeniem z dystansu stał się także Ryan Spangler.

Wojtek: Początek sezonu zdecydowanie należał do Denzela Valentine’a i Michigan State. Wtedy to prawie wszyscy mówili jednym głosem i to ekipę Izzo uznawali za najlepszy zespół. Przyszły pierwsze porażki i prymat na chwilę przejęła ekipa Kansas. Jednak i ona nie wytrzymała rytmu i przegrała kilka razy. Zawsze gdzieś w tych rankingach i klasyfikowaniu wysoko była ekipa Oklahomy Sooners. Moim zdaniem to oni od początku grają najrówniej ze wszystkich ekip. Nie mieli do tej pory jakiejś spektakularnej wpadki jakie zdarzały się innym ekipom z czołówki. Wydaje się, że mają wszystko aby rywalizować o najwyższe cele w tym sezonie. Lidera w osobie Buddy’ego Hielda, który jest w tym momencie chyba poza konkurencją na najlepszego gracza tego sezonu.

Paweł: Mój typ to Oklahoma Sooners. Bilans 19-2, w tym 7-2 i pierwsza pozycja w konferencji Big 12. Bardzo skuteczny backcourt Hield/Woodard, który przyczynia się do tego, że Oklahoma to najskuteczniejszy zespół zza łuku. Jest jednak pewne „ale”. Pomijając porażki z Kansas i Iowa State, szereg spotkań Sooners kończą różnicą zaledwie 2-5 punktów, nie są to więc pewne wygrane. Podopieczni Lona Krugera mogą zatem czuć na plecach oddech North Carolina.

2. Największe zaskoczenie in plus początku sezonu zasadniczego? (drużyna, zawodnik)

Kosi: Mógłbym napisać o San Diego State czy Wichita State, które początek rozgrywek miały raczej średni, a teraz wciąż są niepokonani w swoich konferencjach, ale postawie na mniej oczywisty zespół. Texas Longhorns wygrali 6 z ostatnich 7 spotkań, wcześniej notując dość słaby bilans 9-6. Wraz jednak z rozpoczęciem rywalizacji wewnątrz konferencji podopieczni Shaka Smarta w defensywie prezentują się świetnie i w Big 12 są na pierwszym miejscu pod względem ilości wymuszanych strat rywali, i jednocześnie notują najwięcej przechwytów. Czyli dokładnie to co charakteryzuje słynną Havoc Defense. Mam wrażenie, że zespół Texas jeszcze może trochę namieszać.

Karol: Iowa. Typ bezpieczny, pewnie przewinąłby się w wielu odpowiedziach na to pytanie, ale po prostu Hawkeyes są naprawdę zaskakująco dobrzy. Po stracie takiego gracza jak Aaron White, który w warunkach Iowa City był po prostu gwiazdą, nie wydawało się, że Hawkeyes będą kontenderem. Z drugiej strony na kampusie pozostali czterej inni gracze pierwszej piątki i ważni rezerwowi. Ogromny progres zaliczył Peter Jok, stając się ważną opcją na obwodzie. Liderem jest Jarrod Uthoff, który miewa momenty, że niby go mało widać, ale konsekwentnie punktuje rywali. Do tego Mike Gesell, który może nie jest zbyt utalentowany, ale za to bardzo solidny – dobrze prowadzi grę zespołu, ma niezły przegląd pola i przede wszystkim nie traci zbyt często piłek, znajdując się dzięki temu w czołówce Big Ten w AST/TO ratio. Bardziej myśli o partnerach z zespołu niż o sobie – ponad 6 asyst na mecz, niecałe 7 prób z gry na mecz. Lubię takich poukładanych, inteligentnych rozgrywających, więc z przyjemnością obserwuję jego grę.

Wojtek: Jest tego trochę. Ciężko wyróżnić tylko jedną drużynę bo NCAA to zbyt rozległy temat. Na pewno wraz z rozpoczęciem sezonu zasadniczego wszystko wróciło do normy czyli do zwycięstw na kampusach Wichita State oraz San Diego State. Przed sezonem były ekipami o mocnej pozycji, jednak początek sezonu w wykonaniu obu ekip był słaby. Shockers zanotowali najgorszy start od 5 lat, a San Diego State Aztecs nie wykorzystywali swojego potencjału jaki drzemie w ich składzie. A kilku graczy mają więcej niż dobrych.

Pozytywną historią jest piorunujące wejście do czołówki Iowa Hawkeyes. Jeszcze w listopadzie czy grudniu byli poza radarem. Jednak kilka zwycięstw przede wszystkim dwukrotne pokonanie Spartans otworzyło im drzwi na wielką scenę w tym sezonie.

Odrodziły się również programy Tar Heels, Indiana Hoosiers.

Paweł: Tyler Ulis. 175 centymetrów i 70 kilogramów. Rozgrywający Kentucky, o którym Calipari powiedział, że to najlepszy floor general, którego trenował (a miał już kilku nie najgorszych rozgrywających). Ulis przywództwem i selekcją rzutu robi na mnie wielkie wrażenie. Gdyby miał około 190 centymetrów wzrostu byłby bardzo wysoko w mockach, a tak druga runda.

3. Największe zaskoczenie in minus początku sezonu zasadniczego? (drużyna, zawodnik)

Kosi: Patrząc na posiadany potencjał wyraźnie poniżej oczekiwań spisuje się zespół Kentucky, który ma już na koncie 6 porażek, w tym trzy w konferencji SEC. Przeciwko LSU, Auburn i ostatnio Tenneesse. Można zaryzykować stwierdzeniem, że tylko Tyler Ulis i chyba Jamal Murray grają na miarę oczekiwań, zaś reszta lepsze występy przeplata wyraźnie słabszymi. Nie tego spodziewał się znany ze sprowadzania niezwykle utalentowanych freshmanów John Calipari, nie wspominając też o fanach Wildcats.

Karol: Kentucky – ta odpowiedź jest aż zbyt oczywista, tak samo jak wypunktowanie Labissiere’a i na pewno ktoś z trójki Kosi, Paweł czy Wojtek też o nich wspomni, więc ja pójdę nieco inną ścieżką i postawię na Californię. Zapowiadało się nieźle, bowiem na kampusie w Berkeley pojawiło się dwóch czołowych freshmanów, a swój seniorski sezon miał rozegrać jeden z czołowych graczy Pac-12, Tyrone Wallace. Nie mówię, że spodziewałem się nie wiadomo czego, ale mimo wszystko balansowanie na poziomie 50% w konferencji, regularne porażki na wyjazdach – to trochę mniej niż prognozowałem. W połowie stycznia posypał się jeszcze Wallace, także raczej nie ma co liczyć na dobre rozstawienie w turnieju konferencyjnym.

Mimo wszystko trochę zawodzi także Georgetown. Niech Was nie zwiedzie 6-4 w grach konferencyjnych, bo Hoyas grali dwa razy z DePaul i raz z St. John’s. Wygrana z Xavier wiosny nie czyni, tym bardziej, że w grach niekonferencyjnych gracze ze stolicy przegrali chociażby z Radfordem i UNC Asheville. Coś tam ciągnie D’Vauntes Smith-Rivera, ale wsparcia raczej brakuje.

Wojtek: Nie będę oryginalny i podobnie jak chłopaki wskażę w tym miejscu Kentucky, które pomimo TOP 5 talentu w swoich szeregach prezentują się sporo poniżej oczekiwań. W ich szeregach jedynie dwóch zawodników gra tak jak tego się spodziewano. Jamal Murray razem z Wigginsem będą niedługo dwoma kanadyjskimi guardami, którzy zatrzęsą NBA. Tyler Ulis to drugi z tych graczy. Sporo poniżej oczekiwań co odbija się również na draftowych mockach gra ich niedoszły lider Skal Labbissiere.

Paweł: Pozostaję przy Wildcats i jest to Skal Labissiere. Skal nie spełnia oczekiwań. Z meczu na mecz pada pytanie, czy nadszedł wreszcie moment, w którym się przełamie. Póki co pokazuje tylko przebłyski umiejętności. Od dłuższego czasu byłem zdania, że będzie spadał w mock i tak też się dzieje (obecnie okolice 10 miejsca). Mam wrażenie, że od spotkania z Louisville Cal przestał na niego stawiać, zaś ostatnie ustawienia z Derekiem Willisem w wyjściowym składzie wręcz stopniowo marginalizują rolę Labissiere w rotacji Kentucky.

4. Która ekipa z mniejszych konferencji zrobiła na tobie największe wrażenie? 

Kosi:  Patrząc na te najmniejsze konferencje trzeba docenić zespół Valparaiso, który biorąc po uwagę efektywność defensywną ma najlepszą obronę w całej lidze. Wprawdzie duże wpływ mają na to rywale z konferencji Horizon, którzy nie należą do najbardziej wymagających, ale na Crusaders zwłaszcza w turnieju NCAA trzeba będzie uważać. Kolejnym zespołem jest VCU, który może nie gra w jednej z mniejszych konferencji, ale też Atlantic 10 ciągle daleko do ścisłej czołówki. Rams mimo zmiany na stanowisku pierwszego trenera wciąż spisują się znakomicie w obronie notując w konferencji świetny bilans 9 wygranych bez porażki, a przy tym zaskakująco dobrze prezentując się w ataku.
Karol: Pisałem już o tym, ale napiszę jeszcze raz – pięknie łoi rywali w America East Stony Brook. 9-0 i liczymy dalej. Perfekcyjny wynik może zostać popsuty tylko wyjazdem do Albany. Prześwietną robotę robi coach Steve Pikiell, który po latach asystowania w 2005 roku dostał pierwszą szanse jako head coach i definitywnie się sprawdził. Z uczelni, która miała problem ze zrobieniem dodatniego bilansu zrobił czołową ekipę swojej konferencji. Na parkiecie najlepszy jest Jameel Warney, który przestawia rywali pod koszem jak chce i jest w krajowej czołówce w zbiórkach i blokach, a z punktowaniem również nie ma problemu – 18 na mecz. Mam nadzieję, że w tym roku wreszcie będzie miał okazję pokazać się całym Stanom, bowiem w niewielkim Stony Brook wciąż brakuje jednego – awansu do Turnieju. Pomimo trzech mistrzostw konferencji, w turniejach konferencyjnych regularnie przegrywają w finałach, tak jak rok temu z Albany.

Wojtek: Wkrótce poznacie mój punkt widzenia, bo przygotowuje tekst na ten temat, który ukaże się pewnie w niedzielę lub najpóźniej w poniedziałek popołudniu.

 

5. Czy ekipy Duke i Butler po słabszym starcie sezonu w swoich konferencjach stać jeszcze na uratowanie swoich sezonów w bądź co bądź wyrównanych i mocnych konferencjach? 

Kosi: O Duke jestem spokojny i to nawet pomimo fatalnych występów w ostatnim czasie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że grają bez kontuzjowanego Amile’a Jeffersona, który statystycznie na pewno się nie wyróżnia, ale na boisku robi ogromną różnice wykorzystując między innymi swoje spore doświadczenie. Po jego powrocie oraz gdy sezon wkroczy w najważniejszą fazę Coach K. powinien znowu potwierdzić kunszt trenerski.

W przypadku Butler już taki przekonany nie jestem, zwłaszcza że co do postawy czołowych zawodników zastrzeżeń mieć nie można, a ich dobre występy nie zawsze przekładają się na zwycięstwa Bulldogs. Teoretycznie są jeszcze w stanie namieszać, ale w praktyce obawiam się że w głównym turnieju może ich zabraknąć.

Karol:  Jasne, że tak – przecież turnieje konferencyjne to w zasadzie nowa historia, więc wszystko jest możliwe. Tyle teorii, a praktyka? W ACC jest w tym sezonie wyjątkowo ciasno. Uciekła North Carolina, odstaje Boston College, ale poza tym każdy może ograć każdego. Ot, takie NC State swoje jedyne zwycięstwa zalicza z Pittsburghiem i Miami, których grę należy przecież rozpatrywać jako zdecydowany pozytyw tegorocznych gier ACC. Co staram się powiedzieć? Turniej będzie bardzo ciężki, więc Blue Devils będą mogli odpaść zarówno po pierwszym spotkaniu, jak i w finale. Swoją drogą zobaczcie jaki ciekawy terminarz mają w najbliższym czasie – dwa razy Louisville, Virginia, North Carolina. Zejście poniżej 50% całkiem możliwe. Gdzieś tam pewnie przewija się nawet scenariusz, w którym Duke powtarza historię Kentucky z sezonu 12/13 i po zdobyciu mistrzostwa nie gra w Turnieju. Hmm, póki co mimo wszystko są jak najbardziej IN, ale jeszcze kilka porażek, zawalony turniej i będzie nerwowo w Selection Sunday.

Ciekawa sytuacja Bulldogs, bowiem przez gry niekonferencyjne przeszli jak burza, zaliczając wartościowe zwycięstwo z Purdue, tymczasem w grach konferencyjnych wygrali tylko ze słabeuszami i zawodzącymi Hoyas. Sytuacja robi się coraz mniej ciekawa i naprawdę Chris Holtmann musi ogarnąć zespół, żeby wyrwać jeszcze trochę zwycięstw w sezonie regularnym, aby zarobić lepsze rozstawienie w turnieju konferencji, a w razie niepowodzenia mieć jakieś asy w rękawie podczas Selection Sunday.

Wojtek: Sytuacja obu ekip jest trudna choć nie tragiczna. Więcej szans dawałbym Duke, bo po pierwsze mają więcej talentu w swoich szeregach. Po drugie mają bardziej liczebną konferencję przez co również więcej meczów do wygrania. Słabo zaczęli rozgrywki w ACC, wypadli z kręgu najlepszych ekip tego sezonu, choć przed sezonem byli stosunkowo wysoko. Te porażki bardzo osłabiły ich renomę w tym sezonie. Pomimo tego, że dyskutujemy o nich w konkretach rozczarowania to przecież oni nie mają złego bilansu. W chwili gdy to piszę 5 zwycięstw i 4 porażki. Konkurencja jednak mocna.

Butler z kolei są na minusie i przed sezonem również byli stawiani w gronie 3 najlepszych ekip Big East. Raczej nie odbudują swojej pozycji w sezonie regularnym bo meczów mało a czołówka głównie Providence i Villanova już mocno odskoczyły. To jednak Butler. Wszyscy, którzy śledzą NCAA wiedzą i znają ich historię i heroiczne boje nawet wtedy gdy sytuacja wydawała się już nie do uratowania.

Uważam, że obie ekipy stać jeszcze na run i zwojowanie czegoś w tym sezonie. Minimalnie większe szanse daję jednak Duke.

Paweł: Grayson Allen w tym sezonie wygląda jak brzydkie kaczątko zmienione przez Krzyzewski’ego w Duke’a. Ingram po słabszym starcie zaczął bardzo produktywnie wykorzystywać swoje minuty, jednak nie ma w sobie determinacji pozwalającej zdominować grę w końcówce spotkania. Allen który bierze na siebie odpowiedzialność lidera to trochę za mało. Duke są moim zdaniem zespołem, który nie jest w stanie nawiązać wyrównanej rywalizacji z czołówką swojej konferencji.

W Butler tym bardziej nie wierzę. Przegrali wszystkie mecze z czołówką konferencji. Bilans 4-6, gdzie trzy wygrane to spotkania z najsłabszymi obecnie DePaul i St. John’s. Ostatnia wygrana z Georgetown to jednak za mało by zmienić zdanie o tym zespole.

 

wojgrudzien
06.02.2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Informujemy, iż administratorem Twoich danych osobowych jest Krzysztof Kosidowski. Kontakt z administratorem: e-mail: kosi@collegehoops.pl
Podanie danych osobowych zawartych w formularzu jest dobrowolne. Jednocześnie przysługują Ci prawa dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania (aktualizacji) lub usunięcia, ograniczenia ich przetwarzania, przenoszenia, a także sprzeciwu wobec przetwarzania Twoich danych osobowych oraz niepodlegania zautomatyzowanemu podejmowaniu decyzji (profilowaniu). Masz także prawo wnieść skargę w związku z przetwarzaniem przez nas Twoich danych osobowych do organu nadzorczego. Twoje dane osobowe będą przetwarzane na podstawie art. 6 ust. 1 lit. B ogólnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych z dnia 27.04.2016 w celu obsługi i realizacji usługi.
CollegeHoops.pl © 2018
strony internetowe Wałbrzych HM sp. z o.o.
www.hm.pl | hosting www.hostedby.pl