Żaneta wraca z kolejnym wpisem. Wprawdzie ukazuje się ze sporym opóźnieniem, ale nie ma co wnikać w szczegóły. Autorka obiecuje, że kolejne wpisy będą się pojawiać częściej, a my musimy odpowiednio ją zmotywować. Zresztą coś co i mi by się przydało patrząc na ostatnią aktywność tutaj… Tymczasem zapraszam do lektury.
Cześć wszystkim,
Nadszedł grudzień a wraz z nim nasz sezon rozpoczął się na dobre. Początek listopada był tak naprawdę rozgrzewką – zagrałyśmy trzy sparingi w ramach tzw. „exhibition game” (nie liczą się do overall rekord, szkoły z dywizji I zapraszają szkoły z dywizji II i III, żeby wygrać przed własną publicznością na dobry początek sezonu) i dwa mecze na turnieju Zaxby’s Tip-Off Classic, ale dopiero na przełomie listopada i grudnia nadeszły mecze, które liczą się najbardziej, czyli tzw. „conference games”
Zacznę jednak od sparingów, które rozegrałyśmy w ciągu pierwszych trzech tygodni listopada. Nasz pierwszy mecz był tak naprawdę najcięższy; naszym rywalem była drużyna Louisiana State University, znana szerzej jako LSU, której fanom koszykówki akademickiej przedstawiać nie muszę. Dla tych niewtajemniczonych powiem tylko, że jest to szkoła, w której grał Shaquille O’Neil. Jednym słowem – jeden z najlepszych męskich i żeńskich programów w kraju. O poziomie koszykówki żeńskiej świadczy fakt, że dwie zawodniczki, które ukończyły tą szkołę w zeszłym roku zostały wybrane w Drafcie WNBA. Mimo tego, że jest to nasz pierwszy sezon w dywizji II nie przestraszyłyśmy się bardziej doświadczonych rywalek i prowadziłyśmy przez pierwsze dwanaście minut meczu. Potem niestety miałyśmy kłopoty z faulami i przeciwniczki łatwo odrobiły straty. Ostatecznie LSU wygrało 96-35.
Tydzień później zmierzyłyśmy się z drużyną Louisiana Tech, która ma na swoim koncie wiele sukcesów i długoletnią tradycję. Arena, na której grałyśmy nazwana jest imieniem Karla Malone’a, który reprezentował barwy tej uczelni przed pójściem do NBA.
Kolejna ciekawostką jest to, ze obecnie trenerem drużyny żeńskiej jest niespełna dwudziestotrzyletni Tyler Summitt, syn legendarnej trenerki Pat Summitt, członkini alei sław która ma na swoim koncie. Uległyśmy 85-36.
Kolejny mecz, który rozegrałyśmy różnił się od dwóch poprzednich „exhibition games”. Jackson State University zaprosił nas na sparing, który odbył się za zamkniętymi drzwiami, bez kibiców, orkiestry i całej oprawy. Tablica wyników nie została nawet włączona, więc nie jestem w stanie powiedzieć nic o wyniku )
Już wkrótce kolejny wpis z grudnia.
Go Choctaws!
Dodaj komentarz