Podczas gdy uwaga wszystkich (zwłaszcza w Polsce) zwrócona jest w kierunku turnieju NCAA, gdzieś tam w tle rozgrywany jest jeden z trzech turniejów pocieszenia. NIT jest tym najbardziej popularnym i też chyba najbardziej prestiżowym (jeśli można mówić o jakimkolwiek prestiżu) nie licząc naturalnie głównej imprezy z udziałem 68 ekip. W National Invitation Tournament pewne miejsce otrzymują wszyscy mistrzowie sezonu zasadniczego w swoich konferencjach, których zabrakło w turnieju NCAA oraz zaproszone drużyny, tak by dopełnić liczbę uczestników do 32 zespołów. Za nami więc już całkiem pokaźna liczba spotkań, gdzie poza pierwszym dniem, w którym odpadła rozstawiona z #1 drużyna St. John’s obyło się bez większych niespodzianek. I tak w Final Four mamy #1 SMU, #1 Minnesota, #1 Florida State oraz #3 Clemson.
SMU
Chyba największy nieobecny głównego turnieju NCAA, choć patrząc na ich terminarz spoza konferencji ciężko winić komitet za taką decyzje. Trener Larry Brown w swoim drugim roku pracy z Mustangs zbudował naprawdę solidny zespół, który przeżywa odrodzenie. Ich atutem jest bardzo dobra agresywna obrona, o czym w sezonie zasadniczym przekonały się takie ekipy jak Connecticut, Cincinnati czy Memphis. W drodze do Final Four w pierwszej rundzie pokonali UC Irvine 68:54, a w drugiej LSU 80:67 w obu spotkaniach przeważając mniej więcej od 30 minuty. Dopiero w ćwierćfinale napotkali pewne trudności, gdzie po bardzo emocjonującym i wyrównanym widowisku na 6,5 sekund przed końcem trójkę na zwycięstwo trafił Nic Moore dając zwycięstwo nad California 67:65.
To właśnie wspomniany Moore jest liderem drużyny i jako rozgrywający przeniesieniem myśli trenera na boisko, ale równie istotną rolę pełni skrzydłowy Markus Kennedy, zwłaszcza po atakowanej stronie boisku. Atutem Mustangs jest jednak zbilansowany skład i tu też należy rozpatrywać przewag w zespole trenera Browna.
Minnesota
Mając na obwodzie takich graczy, jak Andre Hollins i Austin Hollins, którzy co ciekawe nie są spokrewnieni, to atak musi być twoim atutem. I tak też było przez cały sezon. Gdy obaj rozgrywali dobre zawody Golden Gophers zazwyczaj wygrywali, gdy skuteczność zawodziła rodziły się problemy. Podobnie miało być też w NIT, ale na całej linii zawodzi Andre, a drugi z Hollinsów nie licząc ostatniego 32 puntkowego występu również spisuje się poniżej oczekiwań. Na szczęście jakby obudzili się pozostali gracze, a najrówniej w tym gronie wypada skrzydłowy Joey King, który w tej chwili gra chyba najlepszą swoją koszykówkę. To dzięki niemu Minnesota awansowała tak wysoko wygrywając po drodze z High Point 88:81, Saint Mary’s 63:55 i Southern Mississippi 81:73 za każdym razem nieznacznie, ale jednak przeważając przez większość spotkania.
Florida State
Ciężki sezon rozgrywali podopieczni Leonarda Hamiltona i dopiero w ostatnich meczach jakby wrócili na właściwy tor. Całkiem nieźle dostosowując się do wymogów stawianych przez rywali i w pierwszym spotkaniu z Florida Gulf Coast dopiero w same końcówce wyszarpali zwycięstwo 58:53, w drugim po świetnym ofensywnym widowisku wygrali z Georgetown 101:90, a w ćwierćfinale uporali się z Louisiana Tech 78:75.
Głównymi postaciami w zespole są utalentowany ofensywnie strzelec Aaron Thomas (odpowiednio 22, 26 i 21 punktów), coraz lepszy w ataku podkoszowy Okaro White oraz rozgrywający Ian Miller. Ich problemem jest jednak dość wąska 6-7 osobowa rotacja i tu swojej szansy muszą szukać przeciwnicy.
Clemson
K.J. McDaniels i długo, długo nic, ale sporym ich atutem jest bardzo dobra defensywa. Grają tak, jak prezentuje się ich lider, choć nie jest typowym graczem tego typu. Atletyczny skrzydłowy na boisku potrafi bardzo dużo i ma przy tym bardzo dobre predyspozycje, więc też cieszy się sporym zainteresowaniem skautów NBA. W pierwszej rundzie przeciwko Georgia State rozegrał najlepszy mecz w karierze notując 30 punktów, 14 zbiórek 5 bloków i 3 asysty prowadząc Tigers do zwycięstwa 78:66.
W drugiej rundzie było już trochę słabiej i w końcówce zrobiło się też nerwowo. Ostatecznie po sporej dawce emocji na 9,3 sekundy przed końcem rzut spod kosza na zwycięstwo Clemson trafił Rod Hall, a jego zespół wygrał 50:49. Równie ciężko było w ćwierćfinale z Belmont, gdzie po niezłej pierwszej połowie w drugiej połowie pozwolili się dogonić, a wygraną wywalczyli w ostatnich minutach meczu.
Plan spotkań:
1:00 – Clemson vs. Southern Methodist
3:00 – Florida State vs. Minnesota
Dodaj komentarz