Zespół Flames przegrał z Virginia Military 57:71 i zanotował piątą porażkę z rzędu. Ogólnie rozgrywki w konferencji Big South rozpoczęli od bilansu 0-6 i jeśli nic w drużynie się nie zmieni mogą zaliczyć najgorszy sezon od lat.
Sporym plusem natomiast jest kolejny występ Tomka Gielo w pierwszej piątce Liberty. Polak tym razem spisał się jednak nieco gorzej, wyraźnie nie mógł złapać swojego rytmu i popełniał zbyt proste błędy. W sumie na boisku spędził 22 minuty notując 6 punktów (2/4 za 2, 0/1 za 3, 2/2 za 1), 2 zbiórki oraz stratę i 2 faule.
Liberty w starciu w silniejszym rywalem wytrzymało tylko 20 minut, choć i tak już po 10 minutach zarysowała się lekka przewaga Virginia Military. W drugiej połowie Keydets dominowali już bezdyskusyjnie, przez większość czasu głównie powiększając różnice punktów. Na 9 minut przed końcem przewaga WMI wyniosła już 20 oczek i było praktycznie po meczu.
W Flames zawiodła przede wszystkim obrona. Choć pomysł z przejmowanie krycia wydawał się z początku trafiony, w późniejszej fazie meczu rotacja już tak dobrze nie funkcjonowała, przez co rywale zbyt łatwo dochodzi do pozycji rzutowych. Słabo spisywali się też w ofensywie i nawet najrówniej grający do tej pory Jesse Sanders rozegrał najsłabszy mecz w sezonie zdobywając tylko 3 punkty, 6 zbiórek i 3 asysty. W Flames najlepiej wypadł więc skrzydłowy Antwan Burrus, który do 10 punktów dołożył 9 zbiórek i 4 asysty.
W Virginia Military nie zawiódł lider drużyny Stan Okoye zdobywając 18 punktów, 6 zbiórek i 2 asysty, tym razem mecz rozpoczynając z ławki.
Już jutro Liberty zmierzy się z drugą najsłabszą drużyną konferencji Big South Radford (bilans 0-5) i ten mecz muszą po prostu wygrać.
Dodaj komentarz