Czas leci szybko. Dopiero zaczynaliśmy nasze rozmowy, a już powoli je kończymy. Dzisiaj przed wami konferencja Mountain West, a pojutrze zbiorczy tekst o pozostałych konferencjach. MWC w tym roku nie zmieni znacząco układu sił z poprzedniego sezonu. To bardzo wyrównana konferencja, która może zaskoczyć w tym roku wieloma niespodziankami. W zeszłym sezonie pomiędzy pierwszym a szóstym zespołem była różnica tylko 4 zwycięstw. W tym roku może być podobnie.
1. Jaka drużyna wzbudza twoje zainteresowanie, ale niekoniecznie jest najlepszą drużyną w MWC?
Kosi: Boise State. Uczelnia kojarzona głównie z footballem w poprzednim sezonie zaskoczyła wielu, na koniec rozgrywek zasadniczych zajmując pierwsze miejsce wspólnie z San Diego State. Wynik tym bardziej imponujący, że osiągnęli go bez swojego czołowego gracza, który doznał kontuzji już po 7 meczach. Teraz zakładając, że Anthony Drmic rozegra pełny sezon oraz licząc, że uda się wypełnić lukę po najlepszym punktującym Derricku Marksie, można oczekiwać jeszcze lepszego sezonu. Zwłaszcza, że trzon drużyny stanowić będą doświadczeni gracze. Kolejny tak udany sezon podopiecznych trenera Leona Rice’a może zagwarantować mu wyższy kontrakt w dużo lepszym zespole.
Oczywiście jak co roku dokładnie śledził będę poczynania San Diego State, gdzie trener Steve Fisher wykonuje świetną robotę, często pomimo braku wielkich gwiazd.
Karol: UNLV Runnin’ Rebels. Kolejni absolwenci uczelni z Las Vegas lądują w NBA, ale sukcesów na akademickich parkietach brak. Dwa sezony z rzędu bez występu w NCAA Tournament, wcześniejsze należałoby rozpatrywać jedynie w ramach obecności, bo przygoda kończyła się na pierwszej rundzie. W UNLV nie ma już wybranego w pierwszej dwudziestce draftu Rashada Vaughna, nie ma też Christiana Wooda, który co prawda nie został wybrany w drafcie, ale podpisał kontrakt z Philadelphia 76ers. Barwy Runnin’ Rebels zasilił za to kolejny ciekawy prospekt – center Stephen Zimmerman, a także gwiazda uczelni Mercer Ike Nwamu. Jest też kilku ciekawych graczy, na czele z podkoszowym Goodluckiem Okonobohem, który rozpocznie swój drugi sezon w NCAA. Jeżeli trener Dave Rice wyciśnie maksimum talentu ze swoich podopiecznych, to jest spora szansa na to, że UNLV wróci do gry.
Wojtek: UNLV. Są w tym roku stawiani o poziom niżej niż główni faworyci konferencji. Eksperci typują ich w okolicach 4-5. miejsca w sezonie zasadniczym. Mają jednak dwóch ciekawych zawodników podkoszowych. Pierwszy to transfer z St. John’s, doświadczony Chris Obekpa, a drugi to freshman z Las Vegas Stephen Zimmermann. Przed sezonem stracili korpus drużyny w postaci Vaughna i Christiana Wooda. Obaj trafili do NBA.
Kosi: Ike Nwamu przechodzący z Mercer do UNLV może stać się czołowym punktującym konferencji i jednocześnie największym pozytywnym zaskoczeniem. Anthony Drmic, który po kontuzji ma wiele do udowodnienia i też oczekiwania w stosunku do niego są bardzo wysokie. Podobnie jak w przypadku Winstona Sheparda z San Diego State, który będzie musiał zmierzyć się z rolą lidera.
Karol: Anthony Drmic z Boise State. Australijczyk wraca po kontuzji kostki, który wykluczyła go z gry w ubiegłym sezonie. Absolwent słynnego Australian Institute of Sport (tę szkołę ukończyli między innymi Andrew Bogut, Matt Dellavedova, Patty Mills i Dante Exum) legitymuje się średnią ponad 15 punktów na mecz w swojej dotychczasowej karierze w NCAA. Z Drmiciem są wiązane spore nadzieje w stanie Idaho, ma dawać zespołowi co najmniej tyle, ile w poprzednich rozgrywkach dawał Derrick Marks. Tytuł najlepszego strzelca MWC czeka.
Kosi: Ciekawi mnie ilu drużynom uda się zakwalifikować do turnieju NCAA. Wydaje się, że po przełomowym roku 2013, w kolejnych latach poziom w MWC spadał i aktualnie plasują się gdzieś na granicy czołowej 10 konferencji. Wkrótce z tego grona mogą jednak wypaść na stałe, bo też coraz mniej ekip wyróżnia się na tle całej ligi, a co za tym idzie czołowi rekruci wybierają inne kierunki. Wprawdzie przed tymi rozgrywkami konferencje na zasadzie transferu wzmocniła dość spora liczba graczy, więc może to w jakiś sposób przyczyni się do lepszego sezonu. Minimum to dwie drużyny w turnieju. Każdy lepszy wynik będzie można rozpatrywać jako sukces.
Karol: Na kolejny dobry sezon w wykonaniu Boise State. Poza wspomnianym wyżej Drmiciem w ekipie jest także utalentowany skrzydłowy James Webb III, który w tym sezonie może kręcić średnie na poziomie double-double (w ubiegłym 11PPG, 8 RPG). Jeżeli ta dwójka zagra na maksimum swoich możliwości Broncos znów będą w czołówce.
Kosi: Choć skład Utah State wygląda obiecująco, moje wątpliwości budzi zmiana na stanowisku trenera. Stew Morrill przeszedł na emeryturę, a jego miejsce zajął jego wieloletni asystent Tim Duryea. Teoretycznie powinno pójść gładko, zwłaszcza że w zespole jest wielu doświadczonych graczy, jednak praca asystenta, a pierwszego trenera to dwie różne bajki i dopóki nie udowodni swojej wartości w trakcie spotkań, mnie on nie przekonuje. W to miejsce z czołówką konferencji powalczyć może drużyn UNLV, gdzie od lat udaje się sprowadzić ciekawych zawodników, ale z funkcjonowaniem na boisku bywa już różnie. Równie dobrze mogą zaskoczyć, jak i kompletnie rozczarować.
Karol: Nic co pochodzi ze stanu Utah nie jest mi obce, więc podglądałem Aggies w ubiegłym sezonie. Główną siłą Utah State będzie zgranie, bowiem najważniejsi gracze ubiegłego sezonu w komplecie wracają na kampus w Logan. Zabraknie za to coacha Stewa Morrilla, który po 17 latach zakończył pracę z Aggies. Zastąpi go wieloletni asystent Tim Dureya, dla którego będzie to pierwsza praca na stanowisku pierwszego trenera w karierze. Trzeba przyznać, że trafił na naprawdę dobry moment, bo Aggies w tym sezonie mają naprawdę ciekawy zespół, jednak mimo wszystko uważam, że San Diego State i Boise State są minimalnie poza zasięgiem.
Dodaj komentarz