W cieniu Kansas i Oklahoma State odbywać się będzie rywalizacja w konferencji Big 12. Praktycznie wszędzie mówi się o zawodnikach tylko z tych drużyn i tak Jayhawks mają najbardziej rozpoznawalnego, o którego „walczą” podobno wszystkie zespoły w NBA, a Cowboys mają prawdopodobnie najlepszego, który mógł być już w NBA, ale ostatecznie zdecydował się na powrót na uczelnie. Gdzieś z tyłu zaś bardzo dobre wyniki powinno osiągać kilka innych ekip, o których zbyt wiele nie usłyszymy. Przynajmniej do czasu NCAA Tournament, gdzie nawet minimalnie lepsza forma będzie odgrywać ogromne znaczenie.
Kansas – dziewięć kolejnych tytułów mistrza sezonu zasadniczego w Big 12 zobowiązują, więc i tym razem Jayhawks wymienia się w gronie faworytów do zwycięstwa nie tylko rywalizacji w konferencji, ale również w całych rozgrywkach uniwersyteckich. Zwłaszcza, że do drużyny dołączył Andrew Wiggins okrzyknięty pewniakiem do wyboru z pierwszym numerem w najbliższym drafcie. Czasami można odnieść wrażenie, że w szeregach Kansas tylko on prezentuje wysoki poziom, a pozostali gracze są niewartym wspomnienia tłem. Lekceważenie reszty zawodników, to jednak spory błąd i już wkrótce przekonają się o tym wszystkie niedowiarki.
Jeśli ktoś oczekuje podobnych statystyk od Wigginsa, do tych jakie notował Durant w Texas to może się sporo przeliczyć. Jestem wręcz pewny, że gdzieś w grudniu pojawią się pierwsze wątpliwości czy to aby na pewno ten sam zawodnik, tak strasznie reklamowany w wakacje. Z biegiem sezonu jednak te obiekcje stopniowo powinny znikać, a wraz z nimi rosnąć będzie forma naszego bohatera.
Dopóki zespół będzie wygrywał Wiggins wcale nie musi wzbijać się na wyżyny swoich umiejętności i te ujawniać się będą dopiero w najważniejszej fazie rozgrywek. Tymczasem sporo do powiedzenia będą mieli skrzydłowy Perry Ellis, a także rozgrywający Naadir Tharpe – prawdopodobnie najistotniejsza część układanki Billa Selfa. Dodatkowo na ważne role mogą liczyć Freshmani z Joelem Embiidem i Wayne’m Seldenem na czele. Ten zespół na początku zachwycać nie będzie, ale w marcu powinien być już w gronie najlepszych.
Oklahoma State – nie po to Marcus Smart powrócił na kolejny sezon i zrezygnował z NBA, by teraz nie miało wydarzyć się coś wyjątkowego. Jeden z najlepszych graczy poprzednich rozgrywek jest zmotywowany jak nigdy, a dodatkowo będzie miał do pomocy wszystkich najważniejszych zawodników z zeszłorocznego składu. Punktujący Markel Brown z każdym kolejnym sezonem poprawia swoją skuteczność i to mimo rosnącej roli; bardzo dobry defensor Le’Bryan Nash jest też coraz groźniejszy w ofensywie; pod tablicami swoje trzy grosze dodają Michael Cobbins i Kamari Murphy, a na ławce jest jeszcze niepozorny rozgrywający Phil Forte potrafiący seryjnie trafiać z dystansu.
Tu jednak i tak najwięcej będzie zależało od Smarta, który na pewno pożegna się z zespołem po tym sezonie. O ile do sukcesu Cowboys nie potrzeba poprawy jego indywidualnych statystyk, tak w trudnych momentach to właśnie oczy wszystkich kolegów będą zwrócone w jego kierunków. Kluczowe będzie maksymalne wykorzystanie umiejętności pozostałych członków drużyny, bo o postawę lidera można być spokojnym. Czy uda się w końcu przełamać hegemonie Kansas?
Baylor – fenomen, który ciężko zrozumieć. Pod wodzą trenera Scotta Drew w Bears nigdy nie brakowało talentu i obecność czołowych rekrutów była wręcz standardem. Zawsze jednak problemem było funkcjonowanie na boisku i przełożenie talentu na wynik. Jest szansa, że ten sezon może wyglądać nieco inaczej, bo żaden z nowych graczy nie wymaga specjalnych zmian w taktyce. O sile zespołu stanowić będzie strasznie groźny podkoszowy duet Cory Jefferson i Isaiah Austin, a większą role powinien otrzymać niedoceniany strzelec Brady Heslip, który w wakacje był jednym z liderów seniorskiej reprezentacji Kanady na Mistrzostwach Ameryk. Jeśli tylko uda się zapełnić lukę po rozgrywającym Pierre Jacksonie stać ich na sprawienie kilku niespodzianek.
Iowa State – ściągając do drużyny niechcianych lub zapomnianych graczy z innych uczelni trener Fred Hoiberg potrafił zdziałać cuda i w najbliższych rozgrywkach nie powinno się to zmienić. Mimo straty trzech z pięciu najważniejszych graczy o ich zastępstwo nie będzie ciężko. Z Marshall przeszedł rozgrywający DeAndre Kane, z Junior College dołącza skrzydłowy Daniel Edozie, a ze szkoły średniej obrońca Matt Thomas. Dodając do nich Melvina Ejima oraz Georgesa Nianga i mamy prawdopodobną pierwszą piątkę. Jeśli tylko rezerwowi będą w stanie dodać coś od siebie Iowa State ponownie może liczyć na udany sezon.
Oklahoma – przebudowa trwa, ale nie oznacza to, że Sooners nie mogą nieco namieszać. Wprawdzie w zespole nie ma już najlepszego gracza Romero Osby’ego, ale poza nim wracają wszystkie najistotniejsze elementy układanki trenera Lon Krugera. Steven Pledger i Amath M’Baye to dwójka graczy, którą warto zapamiętać.
Andrew Wiggins (Kansas) – chyba o żadnym innym zawodniku przychodzącym do NCAA nie było tak głośno. Piszą o nim ludzi od NBA, NCAA, a nawet niespecjalnie zorientowani w temacie. Dostępna w Kanadzie stacja TSN wykupiła prawa do transmitowania wszystkich spotkań Kansas. Oczy wszystkich będą zwrócone na niego, czy Wiggins poradzi sobie z presją?
Isaiah Austin (Baylor) – center preferujący grę przodem do kosza, bardzo często kończąc akcje rzutami z półdystansu. Tak przynajmniej mówiło się o nim w poprzednich rozgrywkach, ale to stwierdzenie może być już nieaktualne. Austin ciężko przepracował lato by poprawić swoją grę bliżej kosza i jeśli tylko nauka nie poszła w las, za rok w NBA przywitają go z otwartymi ramionami.
Markel Brown (Oklahoma State) – gdzieś w cieniu swoich lepiej rozpoznawanych kolegów, to Brown wielokrotnie był najlepszym punktującym w zespole. Niezwykle atletyczny zawodnik, któremu lepiej zejść z drogi gdy atakuje kosz.
Marcus Smart (Oklahoma State) – on nie musi nic już udowadniać, co najlepiej potwierdzają jego średnie na poziomie – 15,4 pkt, 5,8 zb, 4,2 as i 3,2 prz. To „ten drugi” ma wiele do pokazania i też w taki sposób podsumował pytania dziennikarzy na temat Wigginsa: „I’m not saying he can’t do it, but he hasn’t done it yet.”
Melvin Ejim (Iowa State) – prawdopodobny lider przebudowanego składu Cyclones. Skrzydłowy świetnie walczy na tablicach z roku na rok poprawiając swój arsenał zagrań ofensywnych.
Corey Jefferson (Baylor) – przeciwieństwo Austina. Świetnie sprawdza się w walce podkoszowej i to po obu stronach parkietu. Statystyki na poziomie double-double, to minimum czego można od niego oczekiwać w najbliższych rozgrywkach.
Perry Ellis (Kansas) – wszystko wskazuje na to, że czeka go przełomowy sezon, a obecność Wigginsa w składzie tylko mu to ułatwi. Jest w stanie sporo namieszać pod koszami rywali.
LeBryan Nash (Oklahoma State) – ze względu na swoją budowę ciała oraz umiejętności był porównywany do Rona Artesta zawsze jednak z zaznaczeniem jego sporych umiejętności ofensywnych. I o ile zarzutów do defensywy mieć nie można, tak z atakiem bywało różnie. Ustabilizowanie formy ofensywnej znacznie ułatwi mu drogę do NBA.
Joel Embiid (Kansas) – fani Jayhawks szybko zapomną, że rok temu pod koszem grał jeszcze Jeff Withey. Z różnych źródeł słychać, że to własnie on najciężej pracował na treningach i teraz wystarczy tylko pokazać to na boisku.
Dodaj komentarz